Ayutthaya
Pół nocy Ania naprawiała mój łańcuszek i mój lewy sandał – wszystko nicią z magicznego pojemnika: łańcuszek wisi na łbie , but nie klapie , taka żona to prawdziwy skarb ayuutthański. Wstaliśmy o 10:00 , chcieliśmy coś zjeść w naszym hostelu , ale ceny po 150 odstraszają , lepiej kupić piwo o 70 i jechać na głoda… Tuk-tukowiec punktualnie o 11 się stawił i powiedział , że będzie jechał brat nie on … oki chwała bratu… start to wat Yai Chaiyamomgchon – działający do dziś , na początek wielki śpiący budda , potem pełno kogutów , potem różne dzwony , można wejść na szczyt największego i porobić foty , można zapłacić 20 bat za wejście , można kupić napoje przed wejściem , dalej trochę kolo się zamotał , w końcu dowiózł nas do kościoła katolickiego jadąc przez jakieś osady portugalsko- japońsko-holenderskie , strasznie zdziwiony ,że chcę tędy jechać , bo tędy nikt nie jeździ… ja mu na to , że właśnie o to chodzi…Pola spokojna widać lubi tuk-tuki , po kościele zamkniętym na 4 spusty , dalej do Wat Chaiwatthanaram , fajny wat z 1630 roku z 35 metrową stupą – też w ruinie. Potem do pomnika króla Naresuana – piękny na wielkim słoniu , na koniec do rzeczywistych słoni – po 500 bat od osoby na pół godziny jazdy po ruinach. Dalej do hotelu i po 3h jazdy – zapłata 450 bat i na wyżerę do jakiejś knajpy , tu pychotki , potem trochę spać , bo od 16 jazda łodzią wokół wyspy. Łódź z dowozem z hotelu do portu – dziś na bogato – za 200 bat od osoby , płynęła 2 h wokół miasta , wąska ze 17 osób jednak w 8 rzędach wzięła… my w drugim , Pola spokojna , widać lubi pływać. W czasie rejsu 3 przystanki: Wat Phanan Choneng – słynący z wielkiego złotego siedzącego Buddy z 1324 roku – oczywiście całego ze złota… oczy miał otwarte do najazdu Birmy , obecnie ma zamknięte… , potem wat Phutthaisawan – stary zruinowany , a obok nowobudowany , dalej znany kościół – bez przystanku , potem wat Chaiwatthaanram – znany nam z wizyty od strony lądu – teraz podziwiany od strony rzeki ; jeszcze bardziej piękny… potem już szybko do bazaru , bo się ściemnia… Tu my na wyżerę ; pola na plac zabaw dmuchany – zabawa i żarcie ze 2 h i do hotelu – spać. Jutro Lopburi. Dzisiejszy dzień – jeden z fajniejszych i nie padało , a było 34 stopnie…