Batam – Singapur.
Z uwagi na to , że w pokoju nie było okna i panowały ciemności wstaliśmy dopiero o 10.00 , brak okna to w naszym przypadku zaleta nie wada hotelu. Nie słychać ulicy , nawoływaczy i kogutów , a Pola śpi jak zaczarowana po 12 godzin. Znowu to pyszne jedzonko w knajpie , w taxi i za 28.000 na terminal Batam Central. To chyba ważniejszy port niż Sekupang , bo odpływają stąd również promy do Malezji. Bilet na Pingwina 16 dolarów singapurskich od dorosłego , 11 od Poli + po 7 dolarów opłaty wjazdowej. Razem w rupiach 465.000. Wraz z biletem dostaje się stos karteczek , częściowo wypełnionych przez kasjerkę , częściowo trzeba wypełnić samemu. Oprócz biletu na prom , ubezpieczenia , opłaty wjazdowej i opłaty za bilet są karteczka wyjazdowa z Indonezji i karteczka wjazdowa do Singapuru. Pierwsza to prosta sprawa , zresztą mamy jeszcze taką samą z Denpasar , druga to też kilka dość prostych pytań: ile dni będziesz w Singapurze , gdzie będziesz spał , czy byłeś w Afryce lub Ameryce Płd w ciągu ostatnich 6 dni , czy masz przy sobie jakieś rzeczy niedozwolone. Prom odpływa o 15:10 , Ania i Pola poszły wydać resztki rupii , a ja siedzę i wypełniam te karteczki. Na tym terminalu nie ma netu i generalnie jest dużo brzydszy niż Sekupang.
Krótkie podsumowanie Indonezji: Byliśmy tu 23 dni , przejechaliśmy od Denpasar to Batam , czyli około 4.000 km. Jeździliśmy chyba wszystkimi możliwymi środkami transportu: promy , pociągi wszystkich klas , nibymetro , autobusy międzymiastowe , podmiejskie , bema , taksówki , beciaki , ojki. Byliśmy na 4 wyspach: Bali , Jawa , Sumatra , Batam , w 3 z 7 największych miast indonezyjskich , na 4 plażach , jedliśmy i piliśmy co się dało i gdzie się dało: od luksusowych knajp typu KFC czy McDonald po jedzenia z beciaka , od lokalnego rumu , po napój z trzciny cukrowej. Większych kłopotów zdrowotnopodróżnych nie było. Przy okazji podziękowania dla mamy Ani i mojej siostry za dzielne wyszukiwanie w necie połączeń między Sumatrą a Batam. Nasza droga z Jakarty do Singapuru jest o wiele dłuższa niż bezpośredni samolot , myślę że w porównywalnej cenie ok. 300 zł/os , ale na pewno o wiele ciekawsza , bardziej emocjonująca i wymagająca myślenia. Sumatra na długo zostanie w naszej pamięci. A hasło wyborcze posłanki Piekarskiej wypowiedziane w momencie , gdy z aktywistki NZS stała się wiceministrem w rządzie tow. Millera: „Nigdy nie wybieraj łatwych dróg” jest dla nas od lat drogowskazem. Generalnie Indonezja w miarę cywilizowana to Bali , Jakarta i Batam , reszta to dzicz.
Ania i Pola wróciły , nic nie kupiły , bo stwierdziły , że ceny singapurskie , a jakość chińska. Reszta kasy została wymieniona w kantorze na dolary singapurskie po 7100 i to był błąd , bo później się okazało , że plecak , wózek i nosidło muszę nadać jako przesyłkę , bo niewymiarowe , a to kosztuje 20.000 rupii , których już nie miałem. Na szczęście miły Pan przyjął kasę w dolarach stwierdził , że należy się 4 mimo że to było mniej niż 3 , wziął 10 pobiegł do kantoru , rozmienił , oddał 6 i tym sposobem był 1 do przodu. My na Pingwina – katamaran produkcji chińskiej z 2009 roku porządny na ok. 200 osób płynął 1h zdjęć nie dało się robić bo wszyscy wewnątrz , szyby brudne i smog nad Singapurem robi swoje.
Odprawa indonezyjska – bez problemu , chcieli te karteczki z Denpasar , to dostali , przybili na nich stempel , a potem zabrali. W Singapurze pan wopista pytał się , czy z Singapuru wracamy do Europy , dostał odpowiedź , że nie , coś tam popisał wbił stempel w paszport ważny 90 dni i tyle. Potem wolnocłówka , kupiłem za te świeżowymienione dolary super rum wprost z Jamajki litr za 25 SS , potem skan bagaży i już jest Singapur. Bankomat , zmiana sieci w komórce na singapurską / przy okazji w Indonezji z zasięgiem komórki , internetem i bankomatami nie ma żadnych problemów / , pobranie darmowych map , pierwsze zakupy w sklepie jest sushi i to w rewelacyjnej cenie 2,20 i jest piwo też w cenie do przyjęcia. Generalnie dolar singapurski ma kurs podobny do nowozelandzkiego ok. 2,20 – 2,30 zł i ceny zbliżone , są produkty tańsze jak sushi , są droższe jak lody , ale generalnie się bilansuje na poziomie tak max +50% Polska. Ania ustaliła na mapie , że będziemy spali w dzielnicy hinduskiej , tak też się stało. Wsiedliśmy w metro zwane tu MRT i podjechaliśmy kilka stacji. Bilet jest nabijany na plastikową , zieloną kartę za 1 SS do zwrotu przy jej oddaniu. Nasz przejazd 1,60 SS. Metro jest ciągle rozbudowywane , działa obecnie kilka linii oznaczonych kolorami i stronami świata – ta którą jechaliśmy to fioletowa NE. Metro bardzo mi się podobało , ech ten system informacji za którym tak tęskniłem w Indonezji… Parliśmy na peron po schodach , miła pani powiedziała , że po co idziemy z wózkiem po schodach przecie jest winda. Winda , winda , a co to jest? W metrze pod rygorem kary 5000 SS nie wolno palić , jeść , pić oraz przewozić rzeczy niebezpiecznych i durianów…. Po wyjściu ze stacji postój w knajpie, Pola przy przechodzeniu przez jezdnię wyciąga rękę w stronę nadjeżdżających pojazdów i mówi: stop , stop , Polu , Polu… pojazdy nadjeżdżające to samochody , śmierdzących motorków tu brak , beciaków , ojków itp. również nie uświadczysz… jest za to bus za 1,30 SS i taxi 3 SS wejście , 0,60 SS/km.
Kulturalny pan przyzwoicie ubrany uzbrojony w metalowe szczypce wyciągał puszki po piwie i napojach z koszy na śmieci do czystej torby przewieszonej przez lewe ramię , przedtem je odwracając i wylewając z nich zawartość do kosza , a nie na chodnik…
Po godzinie szukania padło na hotel Tai Seng na ulicy Jalan Besar. Cena 50 SS za małą , ale przyzwoitą klitkę wyposażoną w okno , TV , AC , bathroom with hot water , czajnik oraz kawę i wodę na wejście. Backpackersy pozajmowane , a ceny w nich po ok. 22 za osobę w dormie i po ok. 60 za double , a w hotelach ceny po 100 – 150 , więc klita to jest klita. Szybkie jedzenie w knajpie po 4 -5 SS za porcje , dookoła po dzielnicy hinduskiej bardzo ładnej , kolorowej co ciekawsze z pięknym meczetem na który niestety jest skierowane nasze okno… kupiłem piwo z Indii za 4 SS puszka podstępne bo mocne 8%. Lepiej jednak pić ten rum , ja pije soute , Ania preferuje z colą z Wietnamu i limonką , tak czy siak noc zapowiada się ciekawie….. Pola też ma coś do powiedzenia i mimo , że już po 24 dalej szaleje. Uwaga tu zmiana czasu znowu czas balijski tzn + 6h w Warszawie 8.00 u nas 14.00.
Ciekawostka to banknoty. Na wszystkich dostępnych czyli 2 , 5 , 10 , 20 i 50 dolarów jest ten sam gość Yosuf bin Ishak. Na rewersie jakieś wstawki kulturalne. Banknoty różnią się kolorami i rozmiarami. Starsze są papierowe , młodsze plastikowe. Monety 1 dolar – żółtawy , 50 , 20 i 10 centów srebrzyste. Na awersie roślinki , na rewersie godło czyli lwy , bo Singapur to Singa Pura czyli z sanskrytu miasto lwa , czyli Lwów albo Lyon.