Londyn – HongKong- Auckland.
Lot trwał 26 godzin. 12 godzin do HongKongu , 3 godziny przerwy na tankowanie i czyszczenie samolotu i 11 godzin do Auckland. Ponieważ między Londynem a Auckland jest 13 godzin różnicy czasu , więc startując w piątek ok. 21 na miejscu byliśmy w niedzielę ok. 12. Lot trwał spokojnie , na nic nie było czasu i ciągle było ciemno bo zaliczyliśmy 2 noce. Dali nam po 2 obiady i po 2 śniadania , ale za to ani jednej kolacji , bo ją zjadła zmiana czasu… W samolocie było sporo dzieci , przed nami siedział Michael – towarzysz do zabawy dla Poli , która pół lotu spała w najlepsze bo mieliśmy wolne siedzenie obok. W HongKongu zobaczyliśmy wielkie lotnisko , olbrzymie miasto i … halę odlotów , bo jednak musieliśmy przejść przez bramki. Kupując wodę zapłaciłem w euro i dostałem reszty w HKD. Myślałem , że będą na pamiątkę , ale okazało się później , że to jedna z podstawowych walut w Oceanii , więc pewnie je wymienię. Na lotnisku nie można nigdzie kupić piwa….. na szczęście w samolocie jest go do woli :) , ale nie z HongKongu tylko z Nowej Zelandii… Za to na pocieszenie w pokoju rodzica z dzieckiem są do wyboru bezpłatne pieluchy …
Ciekawostki z lotu: straszliwie trzęsło w okolicach Czelabińska jakieś niesamowite turbulencje , wiatr wiał ponad 100 km/h i musieliśmy zmienić pułap o jakieś dobre 1500 metrów. Obsługa parytetowa: nieogolone dziady i wiekowe stewardessy. Filmoteka w siedzeniach: superpremiery oskarowe , gierki raczej słabe , muza głównie AC/DC i australijskie hity , bajki dla dzieci – ulica sezamkowa i inne ze 30 do wyboru.