Auckland.
Lotnisko jest na południe od miasta miniaturowe z porównaniu z Londynem , czy HongKongiem , nadlatuje się od północy i robi wielki łuk od zachodu więc nie widać , za to fajnie było widać wybrzeże od Cape Reinga do Auckland całkowicie bezludne.
Pierwszy kontakt to oficer emigracyjny – bez mrugnięcia okiem wbił wizy w paszporty oraz stemple na takich dziwnych karteczkach co rozdają w samolocie , karteczka to jednak nieśmiertelny system kontroli wjazdu. Wypełniać ją muszą też miejscowi pisząc skąd wracają i co tam robili. Pierwsza strona karteczki to standard – dane osobowe , druga to pytania o zawartość bagażu. Tu musieliśmy zaznaczyć raz „yes” bo mieliśmy namiot. To znaczy jeszcze go nie mieliśmy bo bagaż się odbiera po kontroli paszportowej. Po otrzymaniu bagażu znowu z godzinę się przepakowywaliśmy , nosidło trafiło do wózka , a rzeczy z nosidła do ani plecaka. Kontrola sanitarna przeszła sprawnie – gość spojrzał , czy nasze buty mają czyste podeszwy oraz spytał się czy mamy jakieś żarcie oraz czy namiot jest nowy. Żarcia nie mieliśmy , ale namiot był stary , wiec musiał przejść dezynfekcje i go odebraliśmy za 10 minut ze specjalnego okienka już z sali odpraw. Ot i cała akcja na lotnisku. Nikt się o nic nie pytał , niczego nie chciał , w niczym nie grzebał. Gdyby nie nasze przepakowywanie nie zajęłoby to więcej niż 20 minut , tak zajęło około godziny. Podebrałem kasę z bankomatu po raz pierwszy ze specjalnie założonego na te okazję konta w Euro. Bankomat kasy dać nie chciał , więc trochę zacząłem panikować na szczęście drugi / innej firmy / dał bez problemu.
Mieliśmy zarezerwowany hotel na pierwszą noc za 59 NZD – ustawiliśmy GPS pokazało , że jest to 4,3 km stąd , więc w drogę. Do Auckland jest z lotniska około 20 km. Można się dostać busem z przystanku za halą odlotów. Bus kursuje co godzinę i kosztuje 16 NZD. 1NZD = ok. 2,2 PLN. Nasz hotel był w Mangere małym miasteczku między lotniskiem a Auckland , do którego się dociera prosto jedyną drogą łączącą lotnisko z miastem. Po drodze była stacja benzynowa , wiec mieliśmy pierwszy kontakt z cenami. Woda 1,5 litra – 4 NZD!!! Benzyna ok. 2 NZD/litr , ropa ok. 1,5 NZD/litr. Piwa brak!!!!! Szliśmy na północ , więc słońce świeciło w twarz… bo było południe , a słońce właśnie górowało w północy hihiii. Po około pół godzinie marszu , gdy do mety było już tylko 3 km zatrzymał się gość vanem / jadący oczywiście pod prąd / i bez słowa załadował nas do środka i zawiózł pod sam hotel. Pierwszy stop w NZ i to bez machania
W hotelu byliśmy dokładnie o 14 , wiec równo z godziną nowej doby hotelowej. Ania i Pola padły a ja poszedłem zwiedzać okolicę zmieniając strój na klapki , krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawem. Klimat jest tu w miarę przyjazny. Temperatura około 24 stopnie , piękne ostre słońce , silny wiatr , a w nocy straszliwa wilgoć , byle tylko namiot nam nie przeciekał od wewnątrz….. Mangere to miasto Maorysów chodzących na bosaka i Hindusów prowadzących sklepy spożywcze , alkohol bardzo trudno dostępny sprzedawany osobom co ukończyły 25 lat za akceptacją przełożonego kasjera. W zwykłym sklepie go nie kupisz , tylko w specjalnych tak jak w krajach arabskich. Cena piwa w najtańszym Pack’Save od 18 NZD za piętnastopak 0,33 l , czyli ok. 4 zł za pół litra….. Normalnie przy zakupie 1 piwa trzeba liczyć się z wydatkiem 8 – 10 zł. Na przykład piwo Wailima z Somoa kosztowało z sklepie hinduskim 7 NZD za 0,75 l w szkle. Dobrze że chociaż kaucji nie ma . Podstawowa marka to Stein lager. Woda najtaniej to 1,7 NZD za 1,5l , czyli drożej niż ropa!!!! Podstawa do żarcia to puszki dla dzieci: tańsze od wody , dobre , ekologiczne i pożywne. Coś o necie: darmowy raczej trudnodostępny. W hotelach , hostelach i na ulicach obowiązuje system prepaid: płacisz x NZD i x h korzystasz. Przykład 3 -5 NZD/1h i to bez względu na to , czy masz własny komp , czy korzystasz z netroomu. Po powrocie z wycieczki obudziłem panie , załadowałem Pole do nosidła i poszliśmy do centrum .. czyli do 2 supermarketów na krzyż. W jednym zrobiliśmy zakupy , a w drugim zjedliśmy RoastMeat – niezła wyżera z mięsa wołowego + ziemniaki na sztuki / jakiś taki dziwny zielony jako bonus + smażona skóra od tego mięsa jako lokalny przysmak. Całość za 15 NZD – 2 osoby spoko się tym pożywią. O 21 padliśmy.
Noc była baaardzo długa. Około 6 rano zaczęliśmy się budzić i do 8 z trudem doleżeliśmy. Widać JetLag robi swoje…Śniadanie bardzo kontynentalne. Tost , dżem , masło , płatki , zimne mleko , sok , kawa i herbata. Najeść tym się ciężko. Spotkaliśmy POLAKÓW. Też są tu pierwszy dzień , przylecieli z Londynu przez Singapur. Będą tu 2 tygodnie potem jadą do Australii. Z Mangere do Auckland jeżdżą podmiejskie busy. To 4 strefa taryfowa – czyli 5,40NZD/osoba. Bus średnio co 45 min i 45 min jedzie do DownTown czyli centrum Auckland. W około 20 minut znaleźliśmy nocleg QSB, którego oczywiście nie ma w przewodniku LonelyPlanet – cena 65 NZD/doubleroom. Standard hostelowy. Tu będziemy spali 2 doby.