Geoblog.pl    genek    Podróże    Wakacje 2011 - część 1: Nowa Zelandia , Australia , Indonezja , kraje Azji SE ... itd    przymusowy postój
Zwiń mapę
2011
01
cze

przymusowy postój

 
Indonezja
Indonezja, Bandar Lampung
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 32542 km
 
Bakahueni – Bandar Lampung
Rano okazało się , że mrówki zmieniły swoją trasę i zamiast do łazienki kursowały do moich butów… Pola chciała skorzystać z bubu , ale było tak nagrzane od słońca że się nie dało. Jakiś hotelowy naciągacz chciał do Kaliandy , czyli ok. 15 km dalej 100.000 to go pogoniliśmy i poszliśmy na stopa. Po minucie podjechał van , załadował nas i już miał komplet , bo od portu wiózł 3 osoby. Gość chciał wiedzieć dokąd jedziemy , a my sami nie wiedzieliśmy bo miałem tylko kartkę od naszego wczorajszego nauczyciela z hasłem TanjungKarang , ale co to jest i gdzie to wiedzieliśmy tylko tyle , że stamtąd jedzie pociąg do Palembang. Kierowca myślał z pół godziny namiętnie tak bardzo , że zapomniał biegu zmienić i szarpał na dwójce , mijały go busy , skutery a ten dumał i dumał i jechał te 50 km/h na dwójce bo więcej to Suzuki nie chciało. W końcu wydumał zmienił bieg na 5 i zaczęła się jazda. Drogi na Sumatrze są wąskie prowadzą głównie przez dżungle , gdzie nie gdzie zabudowania i drzewa bananowokokosowe. Po drodze głównie poruszają się olbrzymie ciężarówki pełne bananów w stronę Jawy i pełne worków cementu przeciwpołożnie. Wyprzedzanie na trzeciego to normal , po zakręcie , byle jak , chodzi głównie o to by nie zmieniać biegu jak masz 5 to ją trzymasz , bez względu na to ile jedziesz… Kalianda to jakaś zapadła dziura , wczoraj jednak mieliśmy niezłego farta z tym hotelem…
Po półtorej godziny jazdy dotarliśmy do jakiegoś portu , z napisów na murach wyczytałem , że to Bandar Lampung. Tu kierowca zaczął rozwozić po mieście poszczególnych pasażerów , więc pojąłem , że tu jechał docelowo. Jak wyrzucił ostatniego i minęło kolejne półtorej godziny spytałem go nieśmiało o nasze TanjungKarang. On na to , ze coś musi zjeść , do TanjungKarang jest 50 km , a nasza podróż będzie kosztowała 100.000. My na to , że OK i też poszliśmy coś zjeść. Ponieważ kuchnia jest tu dość ostra / wczoraj dopiero za trzecim razem kupiłem coś zjadliwego / Ania zdecydowała się na suchy ryż z surową kapustą , dziwnie na nią spojrzeli , ale nasz klient nasz pan. Nasz kierowca zamówił ze 6 misek. W jednej woda , w drugiej ryż , w trzeciej mięso , w kolejnych trzech przyprawy , zapalił papierosa , wywalił to wszystko na tacę , zapalił papierosa , pomieszał łapą , zapalił papierosa i zaczął jeść , oczywiście łapą , potem beknął , zapalił papierosa , umył łapy , zapalił papierosa , poszedł się odlać , zapalił papierosa , zapłacił , kupił nową ramkę papierosów po 6000 , zapalił papierosa i był gotowy do drogi. My też. Odpaliłem kompa , bo Pola zaczęła się denerwować drogą , ale za chwilę go wyłączyłem bo oto napis TanjungKarang czyli meta , jakieś 500 metrów dalej od startu po jedzeniu , czyli z 5 minut , bo był korek. Okazało się że TanjungKarang to nazwa dworca kolejowego w Bandar Lampung. Jechaliśmy z gościem 3 godziny. Ile km tego na razie nie wiem.
Oki meta jest wysiadamy. Dworzec akurat w remoncie , ale potwierdziło się , ze pociąg jest o 21.00 dojeżdża do Palembang na 5:47 planowo , a rzeczywiście na 7:00 , ma eksekutiv po 90.000 i bisnesi po 54.000 , a bilet będzie można kupić o 19:00 , jak otworzą kasy. Kolejarze zgodzili się przechować nam bagaże i ruszyliśmy w miasto. Dopadła nas hałastra małolatów typu hejmisterłotisjorneim. Ania upatrzyła na straganie olbrzymie banany w kiściach chyba po kilogramie każdy , kiść z 5 – 6 kg minimum. Chciała kupić jednego , gość na to że musi całą kiść , Ania że tyle to ona nie zje , gość na to że kiść kosztuje 20.000. Acha to bierzemy. I wzięliśmy. Kilka rozdaliśmy małolatom , klika zjadły Ania i Pola , kilka nadal czeka na swój czas. Myślę , że kilo nie wyszło więcej niż 80 groszy , w Australii kilo potrafiło kosztować 50 zł , czyli 60 razy drożej. Niezłe , co?
Ania znalazła księgarnię , a w niej cud atlas świata dla dzieci , super sprawa i tylko za 23.000 , bierzemy. Wielki, są mapy poszczególnych wysp , różne pożyteczne informacje , to jest to , bo jazda bez mapy i przewodnika po kraju gdzie mało kto zna angielski i z rzadka trafia się na net nie na korbę w ponad 30 stopniach i wilgoci równikowej z dwuletnim dzieckiem to z lekka daje się we znaki nawet tak zgranej parze jak Geń i Ań…. Już wiem , że w te 3h zrobiliśmy około 70 km……
Potem centrum handlowe , a w nim wielki plac gier i zabaw dla dzieci. Dziś dzień dziecka , więc dla dziecka wszystko za 50.000 dostaliśmy 50 monet + 10 gratis. Zabawka od 1 do 3 monet , więc Pola spędziła na zabawie dobre 3 godziny. Zgiełk , hałas i harmider azjatycki… Dodatkowo Pola dostała nowe buty ala Crocks za 4 zł i Misia Pandę przytulankę oraz mogła do woli napić się FresTea , czyli tutejszego hitu oczywiście CocaColi.
W międzyczasie wyskoczyłem kupić kasetę do kamery , bo się skończyły. Udało się bez kłopotu , jakiś gość mi powiedział , że na rogu obok jest Wi-Fi , poszedłem , odpaliłem kompa i piwo , zacząłem studiować atlas i … pojawił się policjant… Zagadał skąd jestem i gdzie jadę , ja mu że Polandia i jadę na Batam a teraz chcę sprawdzić w necie jak tam się dostać korzystając z mapy Indonezji, ten mi wszystko na mapie pokazał i powiedział by jechać do KualaTungkal , bo to najkrócej i stamtąd jest prom na Batam. Potem spytał się skąd mam piwo. Ja mu że kupiłem w sklepie i sobie pije , bo upał. On na to bym mu dał łyka. A to spoko. Oczywiście , łyka dostał. Kolega stojący obok nie chciał to nie dostał. Potem przybili mi piątkę i powiedzieli że Wi-Fi to tu dopiero ma być , więc lepiej jakbym sobie z tym piwem stąd poszedł. Tak też zrobiłem i wróciłem do centrum handlowego , gdzie zabawa w najlepsze dalej trwała.
O 18.30 wyskoczyłem na dworzec po bilet na pociąg i tu rozczarowanie…. Ludzie od kasy zamiast z biletami odchodzą z pieniędzmi. Okazało się , że pociąg ma awarię i przedstawienia nie będzie , kasa zwraca za bilety. Kiedy będzie pociąg – nie wiadomo , czyli InsAllah – jak Allach pozwoli… Uuuu … znaczy się dziura… autobusy po 165.000 szybko się zapełniły ludźmi , po 19.00 już nic w tą stronę nie odjedzie… mają być jakieś busy zastępcze , ale kiedy i jakie nie wiadomo…
Po krótkim rozpoznaniu sprawy i wizycie w kafejce netowej obok , gdzie się okazało, że na Batam nie dostaniemy się samolotem bo z Bandar Lampung lata tam tylko Belavia Air , ale akurat ma pełno do końca tygodnia co najmniej… padło na to że tu nocujemy. Przy okazji wyszło też na jaw że Bandar Lampung to 750 – tysięczna stolica Provinsi Lampung , jednej z ośmiu na jakie jest podzielona Sumatra.
Jakiś gość podrzucił nas do hotelu Kurnia Dua jakiś 1 km od dworca. 240.000 wysoki standard jak na nas nawet jest lodówa pełna napoi , o WC spłukiwanym normalnie , papierze toaletowym , kawie i suszarce nie wspomnę… Jest też tu WiFi , super zbiera więc na skypie szedł przekaz z video , pierwszy raz na wyjeżdzie…
Spać. Jutro będziemy myśleć co dalej. Może trzeba trochę zwolnić…..
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Bajka
Bajka - 2011-06-01 23:11
Kupcie trochę tych Crocksów za 4 złote to Wam się podróż zwróci... Kiedyś to była norma, wyjechać z żelazkiem, wrócić z jeansami i zarobić miliony. Dosłownie i w przenośni te miliony... :-) Buziaki dla Poli z okazji Dnia Dziecka!
 
Dziadek Mimi
Dziadek Mimi - 2011-06-02 09:45
Kupcie przewodnik LP Azja Południowo-Wschodnia.Często można dostać ksero za porę groszy.
 
 
zwiedzili 52% świata (104 państwa)
Zasoby: 1550 wpisów1550 3850 komentarzy3850 17474 zdjęcia17474 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
07.12.2023 - 20.06.2024
 
 
31.07.2023 - 29.08.2023