Surabaya
Po minimalistycznym śniadanku poszliśmy do centrum handlowego na wielki szoping. Ania nakupowała wiele różnych ciekawych produktów m.in. bardzo ładną sukienkę dla Poli. Potem wzięliśmy po beciaku i pojechaliśmy do dworzec Pasanturi , by kupić na jutro bilety. Beciak – to najprostszy środek w mieście , czyli riksza. Beciakowcom robi często za dom. Siada się z przodu na wygodnej kanapie pod daszkiem i jazda po ulicach. Beciak może zabrać 2 osoby: więc ja , mały plecaczek i wózek na jednym , Ania i Pola na drugim beciaku i wyścigi. Pola śmiała się równo z tej jazdy. Ania trochę bała , ale dziarsko robiła foty , ja kamerowałem. Zabawa przednia – koszt 5.000 , średnio za kurs tak biorą po 2000 za km , czyli 2 razy mniej niż taxi. Na dworcu były bilety po 345.000 za pociąg typu eksekutiv , bardzo szybki 825 km do Jakarty robi w 10h , start o 20.00 , meta o 6.00. W eksekutiv anaki , czyli dzieci jadą za darmo , ale nie mają miejsca siedzącego. Cóż jakoś się pomieścimy. Po kupnie biletów poszliśmy oglądać miasto: zobaczyliśmy Empire Palace – jakiś olbrzymi budynek z wielką kopułą , parę meczetów , ze 2 kościoły , a generalnie straszliwa bieda: brak chodników , świateł na ulicach , brud , papiery , pełno uliczników , obtartusów , jakichś handlarzy , beciakowców , hałas od motocykli niemiłosierny , upał , duchota , kurz , smog , jadownia. Nagle centrum handlowe. Wchodzimy , a tu inny świat: cisza , spokój , klima , wypachnieni sprzedawcy , eleganccy klienci , piękne panie , towary światowych marek – pokaz mody , zegarki , RTV , ciuchy , restauracje , marmury , olbrzymie kino i centrum rozrywki a całość na 8 piętrach: Złote Tarasy czy inne nasze , polskie ekskluzywne galerie mogą się schować. Pod galerię zajeżdża się klimatyzowanym samochodem lub klimatyzowaną taksówką i żyje w innym świecie niż ulica. Tylko , gdzie ci ludzie z centów handlowych mieszkają , bo apartamentowców to w mieście nie widać… Potem spacer główną ulicą miasta są przy niej wieżowce: hotele znanych sieci: Sheraton , Mariott , Mercure , siedziby banków , firm telefonii komórkowej , znane restauracje itp. Nawet chodnik jest i przejścia dla pieszych przez ulicę za pomocą kładek. Ulica jednak szybko się kończy i znów ten znany klimat tym razem bazar: siedzą na glebie i przebierają banany albo pakują duriany , smażą ryż na wózkach , śpią na tekturze lub beciaku , ubrani w klapki , brudne spodnie i wyświechtane koszule. Zrobiło się ciemno , bo już 17:30 , więc w taxi i do hotelu. Jutro znowu zwiedzanie miasta , a wieczorem w drogę do Jakarty w konkursie na najohydniejszą stolicę świata zajmujące podobno 2 miejsce tuż za Dhaką – stolicą Bangladeszu.