Lovina
Lovina jest tak mała , że nawet nie ma jej na mapie w www.geoblog.pl. Turystów na plaży oprócz nas było dziś max. 10. Z gośćmi od hotelu ugadałem transport na jutro na 10.30 doGilimanuk za 250.000. Reklamowane szeroko shuttlebusy po 75.000 nie dymią , bo nie ma turystów. W Gilimanuk jest prom na Jawę. Później wyczytałem , że prom kursuje co godzinę kosztuje 6000 a do Surabaya jest od niego 285 km , czyli 6h pociągiem , więc pewnie będziemy spali na drugim brzegu tuż przy promie a do Surabaya za 2 dni…. Poza tym wyczytałem , że jest bus z Denpasar do Surabaya 3 razy dziennie 10 h jazdy w tym promcałość za ok. 250.000. Na plaży spokój cisza tylko ci plażokrążcy chodzą i chodzą , u jednego kupiliśmy muszle , u drugiego wisiorki z masy perłowej i kokosa podobno … stara baba przez godzinę za 50.000 masażowała Anię ze szczególnym uwzględnieniem prawego skrzydła , na które Ania narzekała od paru dni… inna pani sprzedała nam za 9000 trzy owoce lokalnego przysmaku czyli cuś na kształt słodkiej mandarynki w opakowce kasztana – manguista czy jakoś tak… posmakować dobra , najeść się raczej nie bo niesmaczny miąższ i gruba skóra. Plaża trwała 6 h i nudzić się nie udało , bo co chwila ktoś cos chciał nam sprzedać , w końcu byliśmy prawie jedyni….. morze czyli Bali Sea to zupa cieplejszej nie zaznałem woda +30 spoko , fal brak , dno piaszczyste lekko spadające w dół , piach czarny z wulkanicznym pyłem , żyjątek morskich brak – w sumie SUPER. Kupiłem Ani zupkę z gara – kucharz robi ją 5 min , najpierw wodą z baniaka czyści miskę , potem wlewa do niej wodę z peta i na gaz z butli , wkraja z 5 listków kapusty + wbija jajo , jak się zagotuje wrzuca zupkę – chińczyka ze sklepu po 1600 rupii , trochę pomiesza , coś tam wsypie z tajemniczej torebki i po 5 minutach gotowe – cena 10.000. Smak rewelacja. W porządnych restauracjach co zupy kosztują po 30.000 robią tak samo tylko nie na widoku i miski mają inne…. Z Polą oglądaliśmy ichniejsze łódki , którymi wożą turystów w sprawie delfinów o 6 rano po 200.000 – 300.000 kurs. Łódki drewniane „trimarany” z płozami z bambusa , długie na 6 m , głębokie na 60 cm i wąskie na 30 cm z rozstawianym dachem przeciw słońcu i piekielnie mocnym silnikiem Yamaha , który powoduje , że łódka pływa do 20 knotów , bardzo nam się podobały. Pola nawet chciała płynąć , ale skiper powiedział , że jest ona za mała na taką łódkę. Potem pomnik delfina i już mama wymasowana. Zachód słońca rewelacja , obiadokolacja we wczorajszej knajpie i spać.Jutro Jawa….