Melbourne – part 2
Sen się skończył o 8.00 – Pola wstała , potem tradycyjne śniadanko i w miasto. Rozpoczęliśmy od księgarni , by wyszukać przewodnik po Indonezji. Księgarnia miała pełno przewodników LonelyPlanet , ale po Indonezji tylko Bali i Lombok i do tego za ponad 30 AUD , więc odpuściliśmy. Obok odnowiony budynek poczty i pasaż handlowy – Royal Arcade. Potem do tramwaju 67 na plażę St. Kilda. Bilet kupuje się tu w tramwaju kosztuje 3,80 AUD i obowiązuje przez 2h w 1 strefie , a stref są 2. Oprócz tradycyjnego biletu Metlink , można kupić bilet Myki kodowany na karcie , który jest tańszy , bo kosztuje 3 , ale trzeba mieć kartę miejską. Sam system informacji komunikacyjnej w tramwaju rewelacyjny – przystanki np. mają swoje numery i wysiada się na przystanku nr przykładowo 75. Przy okazji dowiedziałem się , że bilet dzienny na obie strefy kosztuje 11 AUD , a to znaczy , że załatwimy na nim za 2 dni wycieczkę w górki oraz lotnisko. Polecany przez wszystkie przewodniki i naciagaczy hotelowych shuttle bus na lotnisko kosztuje 16 AUD , ci co myślą samodzielnie jadą na lotnisko autobusem 478 lub 479 z przystanku Moonee Ponds / kursują z rzadka i tylko w szczycie / , na który dostają się pociągiem lub tramwajem i płacą 6 AUD – kupując bilet na 2 strefy, tacy jak ja łączą wypad za miasto z wyjazdem na lotnisko zapłacą łącznie za wszystko 11 AUD…. bo skorzystają z najlepszego dojazdu na lotnisko czyli autobusu 901 jadącego przez prawie całą dobę co 15 - 30 min z dworca Frankston obwodowo wschodnio wokół miasta na lotnisko ; najlepiej wsiąść na stacji Broadmeadows.
St Kilda to główna miejska plaża , ładna piaszczysta z lunaparkiem z górską kolejką z 1912 r – najstarszą na świecie, wielkim kąpielowym budynkiem SeaBaths , pięknym długim , starym molo i superwidokami na Melbourne odległe stąd o ok. 5 km. Obok Kildy jest dzielnica żydowska z muzeum holocaustu i wielką synagogą. Rano można spotkać ortodoxa z pejsami w czarnym kapeluszu i chałacie czytającego Torę. Wieczorem można spotkać panią w krótkiej spódniczce stojącą na długiej nodze pod sklepem z czerwonym neonem. My byliśmy rano – więc spotkaliśmy Żyda. Potem wzdłuż jeziora Alberta dotarliśmy do ogrodów Kings Domain. W ogrodach są: Majestatyczny Shrine of Remembrience – grób nieznanego żołnierza zbudowany w 1934 roku w stylu świątyni egipskiej – wjazd za free , ogród botaniczny – wjazd za free , ale sobie odpuściliśmy , Sydney Myer Music Bowl – olbrzymia muszla koncertowa – wjazd za free , jak nie ma koncertu ; koncertu nie było ; siedziba rządu – wjazd na free jak się jest członkiem rządu , tak wjazdu brak ; obserwatorium astronomiczne i La Trobe’s Cottage – odnowiona willa jednego z założycieli miasta – to też sobie odpuściliśmy. Przechodząc przez most nad Yarrą dociera się do centrum sportowego głównych aren zmagań w trakcie igrzysk w 1956r. Są tu m.in. korty tenisowe im. Lavera na których w styczniu rozgrywa się wielkoszlemowy Australian Open – obecnie w remoncie. Idąc wzdłuż rzeki na drugim brzegu oprócz tego superwysokiego niesamowitego Eureka Skydeck widać coś na kształt Wieży Eiffla – to 162 metrowa iglica wieńcząca budynek teatru Idąc dalej dociera się do Federation Square – chyba dawnego centrum miasta. Można tu zobaczyć piękny dawny główny dworzec kolejowy – Flinders ; katedrę anglikańską św. Pawła a w niej ciekawy punkt – miejsce w którym Jan Paweł II modlił się o jedność chrześcijan w 1996 roku upamiętnione tabliczką i czymś na kształt ołtarzyka oraz National Gallery of Victoria – NGV – supernowoczesne centrum sztuki , sportu , rozrywki + muzeum.Dalej jest ratusz miejski , bardzo ładny budynek Manchester oraz pomnik „ 2 odkrywców” , Willisa i Bourke. Potem już do hotelu bo ciemno , po drodze jeszcze hindus i chińczyk na obiad , krótki sen Poli , wielkie pranie i koniec dnia. Jutro zoo + wjazd na tą Eurekę.
Dziś nie padało hurra.