Canberra
Dzień jesienny – upał zelżał , chmury , ale bez deszczu. Przedłużyliśmy nocleg o kolejną dobę , zjedliśmy małe śniadanko i poszliśmy na dworzec. Niestety bus do Thredbo jeździ tylko od czerwca , jedyna opcja do bus CountyLink do Cooma , a dalej już tylko stop. Tylko jeszcze trzeba kupić na niego bilet i zobaczyć skąd odjeżdża , bo z tego dworca – nie. Potem bubu w parku – Pola pięknie przechodziła po równoważni i do Australian War Muzeum. Jest to wielki kompleks poświęcony australijskim żołnierzom i ich udziale w wojnach począwszy od powstania Mahdiego w Sudanie , poprzez wojny burskie , I i II światową , Koreę , Wietnam , Indochiny do Timoru , Iraku i Afganistanu. Do mauzoleum wiedzie monumentalnie szeroka ulica ANZAC , po obydwu jej stronach stoją najczęściej koszmarne pomniki często w stylu bliskim do socrealizmu. Nagle poczuliśmy się jak byśmy byli w Moskwie lub Tiranie. W mauzoleum jest grób nieznanego żołnierza , piękne mozaiki w sali kopułowej , fontanna , wieczny ogień i tablice z nazwiskami ponad 100 tys. poległych żołnierzy. Obok tego jest wielkie muzeum , coś na kształt muzeum wojska polskiego tylko dużo fajniejsze. Czołgi , samoloty , karabiny , działa , okręty podwodne itp gadżety - nawet bombowiec się zmieścił , świetne makiety pól bitew z I i II wojny światowej z perfekcyjnie dopracowanymi szczegółami , część zabawowa , gdzie można wejść do helikoptera i przeżyć symulację lotu , okopy , zasieki , łodzie podwodne , peryskopy , trzęsące się podłogi itp. Wszystko za darmo – całość do obejrzenia w 2 – 3 godziny.
Potem spacerek wzdłuż brzegu jeziorka , widok na wielki National Carillon z dzwonami wybijającymi kuranty , olbrzymi pomnik przyjaźni australijsko-amerykańskiej , jakiś stary budynek z ok. 1865 r – Blundells Cottage , z bliska fontanna Cooka , widoki na budynki znajdujące się na drugim brzegu i powrót do hotelu. Jutro będziemy próbowali dostać się do Coomy jakieś 120 km stąd.