Sydney – Katoomba – Sydney
Do późnej nocy kupowałem bilet na samolot z Melbourne do Darwin. Nieoceniona okazała się pomoc Bajki , która w Polsce przeglądała wszystkie strony firm lotniczych wyszukując najlepszą ofertę , bo tu internet na korbę , dobrze że skype chociaż działa normalnie , więc mieliśmy ze sobą dobry kontakt. Padło na BlueVirgin – lecimy 12 maja o 1:45 , czyli nocleg lotniskowo-samolotowy. Cena 169 AUD x 3 + 2 bagaże i jakieś opłaty wyszło 540 AUD. Przy okazji wielkie buziaki dla Bajki.
Do Katoomby – czyli wrót do BlueMountains dostaliśmy się pociągiem podmiejskim – 2 h jazdy. Bilet powrotny miał kosztować 10,40 AUD , ale kosztował 15 AUD , bo był szczyt. Na miejscu okazało się , że gór nie widać bo wielka mgła. Widać i słychać było tylko Aborygena , co się rozstawił na EchoPoint / tars widokowy / i dął w tę swoją rurę. Na szczęście z czasem mgła się podniosła i widoki były ciekawe. Zrobiliśmy czterogodzinną pętlę najpierw górą nad kanionem , potem koło wodospadu i dawnej kopalni złota , gdzie jest ekspozycja i minimuzuem oraz ścieżka przyrodnicza , potem zeszliśmy do kanionu 300 m w dół i wróciliśmy patrząc cały czas na Trzy Siostry ok. 930 m. npm , czyli taką ciekawą formację skalną. Szukaliśmy ptaka lirowego , który tu występuje , ale udało nam się go dostrzec tylko na rewersie monety 10 centów. Na górę wróciliśmy po ponad 800 stopniach w tym wielu drabinowych i wykutych w skale przy tych siostrach. Powrotna droga do pociągu pełna wody – mżawka i straszliwa mgła. Po raz pierwszy będąc w górach najpierw schodziłem , a potem wchodziłem – Katoomba jest mniej więcej na wysokości tych trzech sióstr , a kanion kilkaset metrów w dół.
W hotelu szybkie pakowanie , bo jutro wyjazd do Canberry , może tam nie będzie padać.