Wellington
Po spakowaniu się i opuszczeniu pokoju poszedłem po bilet do Napier. Okazało się , że biletów już nie ma , bus jest pełen , bo dziś początek ferii szkolnych z okazji wielkanocy. O cie florek , tego nie przewidziałem , po krótkiej naradzie wyszło na to , że jedziemy jutro. Chcieliśmy o 7:45 , ale nie było biletu , więc jednak o 14:00 , przy okazji kupiłem jeszcze bilety z Napier do Rotorua na 13:10 w czwartek i z Rotorua do Auckland na sobotę rano. To był dobry ruch , bo wolnych miejsc w busie do Roturua zostało 3. Z powrotem do naszego pokoju nr 309. Potem wolnym kroczkiem do Te Papa , czyli po maorysku Skarbca. Darmowe muzeum / brawo / zajęło nam 4 godziny , takie fajne. Sześć pięter: pełno interaktywnych zabaw dla dzieci , place gier , mało obrazów i dzieł sztuki , dużo ptaków , ryb , przyrody i historii NZ oraz całe piętro poświęcone Maorysom i Oceanii a na nim marae – piękny dom spotkań. Jest tu m.in. naturalnej wielkości szkielet wieloryba i olbrzymia ośmiornica ważąca chyba ze 2 tony. Znane już z innych muzeów filmy o I i II wojnie światowej , informacje o tym jaka to NZ jest tolerancyjna i fajna oraz pełno ostrzeżeń o tajfunach , trzęsieniach ziemi tsunamach i podobnych wytworach przyrody. Warto obejrzeć film w kinoteatrze Golden Days – trwa 17 minut i pokazuje najważniejsze momenty z historii kraju oraz codzienność. Elementy sceny współgrają z filmem ruszają się , wydają dźwięki , świecą. Tu się dowiedziałem , tego co się domyślałem wcześniej , że Nowa Zelandia została tak nazwana w 1642 roku przez jej odkrywcę czyli Holendra o znanych danych osobowych Abel Tasman na cześć jednej z prowincji Holandii czyli Zelandii. Natomiast pierwsi ludzie pojawili się tu dopiero około XI – XII w. prawdopodobnie z Polinezji. O tym jak daleko jest do NZ może świadczyć to , ze następnym po Tasmanie , który tu dotarł był James Cook , a było to w 1769 roku , czyli 127 lat później….. Pola była zachwycona muzeum , pół godziny bawiła się z dziećmi w sklep , robiła zakupy , stała w kolejce , płaciła w minikasie.
Po wyjściu z muzeum – wielki głód i prawdziwe zakupy w New World tym razem wielka wyżera: gorące ryby , gorące kurczaki , gorący kawał mięsa , gorące słodkie ziemniaki , zimna suszarka , zimne piwa , a na deser arbuz i winogrona - istne szaleństwo zjedzone na placu zabaw nad zatoką wellingtońską. Potem jeszcze krótki spacer na mini plażę i do hotelu , bo zrobiło się ciemno i zimno , a tak było słonecznie… Czekają nas teraz ciężkie dni przedświąteczne , bo zbliża się tu dłuuugi weekend – tu Wielki Piątek jest dniem wolnym od pracy , wolne jest też w Wielkanoc , dodatkowo 25 kwietnia jest święto państwowo-wojskowe ANZAC – wspólne dla Australii i Nowej Zelandii.