Te Anau – Queenstown
Droga z Te Anau do Queenstown przez Routeburn Route zajęła nam 50 godzin. Najpierw Tracknet do Device i nadanie bagaży do Queenstown – bez problemu. Bus jechał 75 minut , szelter na Divide to wiata nie nadająca się do spania , pogoda była ładna , słoneczna , wcale nie będę o niej pisał bo słońce było przez dwa dni z małymi opadami pod wieczór i lekkim mrozem w nocy. Szliśmy sobie spokojnie do McKenzie Hut mijając po drodze Howden Hut , czyli pierwszą z chat , mimo że szliśmy niosąc Polę lub też Pola szła sama przejście tych 12 km do McKenzie zajęło nam 6h czyli tylko 1h więcej niż na szlakowskazie. Droga ciekawa , przez las najpierw ostro pod górę do Howden , potem spokojnie po prostym , trochę mostków , punktów widokowych na wodospady , WC , a tak to zwykły szlak tylko las trochę inny. Wokół szczyty po 2000 – 2500 m npm całe w śniegu , u nas spoko , bez śniegu , lodu , magmy. Góry „dzikie” jak zwaliło się na szlak drzewo , to je przycięli , zrobili schodki i w nich ryfle by się człowiek nie poślizgnął , co półtorej godziny blaszany WC z papierem toaletowym. Do chaty dotarliśmy jako jedni z ostatnich , tak że łóżka co lepsze były już zajęte. System jest następujący; w kuchni wisi kartka wybierasz nr łóżka wpisujesz w kartkę swoje dane , nr rezerwacji , nr łóżka i funkcjonujesz. Chata jak stołówka w PGR kompletnie bez klimatu. Sale są wieloosobowe , nieogrzewane , łóżka drewniane piętrowe lub wieloosobowe , na łóżku materac ze skai , światło od 18 do 22 tylko w jadalni z baterii słonecznych , woda jest tylko zimna , są kible , często na zewnątrz z wodą lub bez , jadalnia ogrzewana kozą na węgiel!!!! Węgiel dostępny tylko wieczorem. W sezonie w każdej chacie jest obsługa , która poza sprawdzaniem biletów i napisaniem prognozy pogody na tablicy nic nie robi , nie sprząta , nie pali w piecu , nie wynosi śmieci , niczego nie udostępnia. Nas gość się spytał czy brakło nam pieluch , gdy usłyszał , że Pola sika do nocnika , to się obruszył by tylko nie na robiła na materac. Obsługa śpi w oddzielnym budynku w pełni wyposażonym. W oddzielnych budynkach też lepiej wyposażonych śpią płatne wycieczki z przewodnikiem. Ludzi się nie integrują , nie piją alkoholu , żyją jak pustelnicy o 21.00 śpi połowa , niedobitki idą spać jak gaśnie światło , po schronisku ludzie chodzą w czapkach wełnianych i w grubych skarpetach , bo temperatura wewnątrz nie przekracza 12 stopni , a od podłogi ciągnie równo…rano człowiek wstaje zmarznięty robi śniadanie po ciemku w nieogrzewanej jadalni… i dalej w drogę przez Harris Saddle , Routeburn Falls do Routeburn Flats. Po drodze okazuje się , że większość zawraca przed przełęczą lub śpi w Falls. Na przełęczy 2 schrony: dla plebsu ogólnostępny , szczelny , bez wody , da się spać na ławce lub podłodze pod rygorem kary 500 NZD oraz dla wycieczek z przewodnikiem , drzwi na kod w środku pełna wyżera , woda itp… Idąc piękną ścieżką ze wspaniale znoszącą podróż Polą , mówiącą tumka-tumka czyli strumyk, motek czyli mostek , lub górka-górka zastanawialiśmy się gdzie spać. Nocleg w chacie bez wcześniejszej rezerwacji w sezonie kosztuje 100 NZD/os ; 50 NZD dziecko , czyli 500 zł , szelter na dole nie wiadomo jaki a i stopa stamtąd nie wiadomo czy się złapie. W końcu stanęło na tym , że idziemy do chaty i na miejscu się okaże co dalej. W chacie nikogo nie było oprócz obsługi. Pan z obsługi bardzo miły jak się dowiedział , że mamy bilet na poprzedni nocleg a nie mamy na ten , powiedział byśmy się nie przejmowali , bo w chacie będziemy spali sami , a odnośnie opłaty to się dogadamy. O to lubię. Dogadaliśmy się bez problemu na zasadzie POP , czyli płać obsłudze pół. Łapa jest uniwersalna , działa nawet w NZ!!! Pan pozwolił spać w jadalni , palić do woli w piecu , świecić na maxa światło i generalnie czuć się jak u siebie. Sam około 20 się zwinął do Falls. Zostaliśmy sami. Klimat bieszczadzki… ci co spali na Obnodze wiedzą o czym pisze… wokół las , obok strumyk , wysokość 700 m npm , do najbliższego człowieka 1,5h w górę , do drogi 1,5h w dół , wkoło wyją wilki… a my w głuszy z tą kozą …
Spało nam się dobrze choć pół nocy rozpalaliśmy piec , bo drewno i węgiel były mokre , a poza tym w piecu wylądowała zawartość Poli nocnika…..
Wstać musieliśmy o 7.00 by zdążyć na 10.00 na busa do Queenstown za 43 NZD/os za 70 minut jazdy….
Routeburn zaliczony!!!! Przejście z dzieckiem 32 km zajęło nam 16 godzin , przy 15 na szlakowskazie , najwyżej ok. 1350 m npm , najniżej ok. 460 m npm. Ciekawostka pokonanie samochodem drogi od początku do końca tego szlaku czyli tych 32 km zajmuje około 5h , bo droga wiedzie przez Te Anau i Queenstown i wynosi około 350 km.