20.12 2025 Warszawa - Mediolan - Lizbona
Wyjazd pod pewnym względem wyjątkowy. Praktycznie wszystko mamy kupione na starcie: 6 lotów samolotem, 3 rejsy promem, noclegi na pierwszy tydzień. Wylot z Okęcia Wizzairem do Mediolanu jest parę minut po 5, to pierwszy lot tego dnia z Okęcia. Wstajemy 2:30 bierzemy ubera i bez historii jesteśmy w Mediolanie. Tu mamy ze 4h na przesiadkę. Raczej śpimy, ale łatwo nie jest bo straszliwie zimno w tym terminalu. W Ryan do Lizbony śpimy dalej, choć buja mocno bo pada. W Lizbonie luz. Bierzemy metro 0.5 euro karta +1,85 euro bilet. Na 4 stacji wysiadka. Z buta 1.5 km do mariny. Tu obok oceanarium. w ktorym byliśmy 4 lata temu czeka na nas nasza łódka. Łatwo wbić się na nią nie jest, bo nie wiadomo jak skontaktować się z hostem. Coś tam ganiamy, dzwonimy, szukamy kontaktu. Jakaś Ewelina ma się nami zająć nawet próbuje. ale gada tylko po portugalsku,więc zonk. No z godzinę nam zajmuje check in w końcu się udaje. Jest łódka typu orion ze stęchlizną z pościeli, ktorej i tak jest niewiele, jest nieczynny kibel, no ale jest prąd więc można włączyć grzejnik i zrobić kawę. Trochę pada. Jest tak +14. Bierzemy ubera co wychodzi taniej niż metro i jedziemy do centrum. Ze 3h chodzimy sobie po Rossio i Baixia oglądając to co Lizbona ma najpiękniejsze. Tramwaje sobie jeżdżą zamek i katedra sobie stoją, windy funkcjonują, są choinki i miasteczka świąteczne. Pada. Podładowujemy telefony w pralni i pomału wracamy na łodkę korzystając z kolejnego ubera. Przed 22 chrapiemy.