16.01.2024 Hurghada – Luksor
W nadmiarze optymizmu pomyśleliśmy że do Luksoru pojedziemy uberem. Cena 1400 EGP za 300 km jazdy wydawała nam się akceptowalna. Najpierw nas zrobiono w jajo, bo koleś przyjął kurs i udawał że z nami jedzie. Zanim go odwołaliśmy zjadło nam 30 EGP. Kolejny nawet przyjechał, ale powiedział ze policja blokuje drogę i jechać możemy tylko busem z uprawnieniami do przewodu obcokrajowców. Skasowaliśmy za 15 egp kurs i już prywatnie pojechaliśmy z nim na dworzec firmy GoBus , która taką licencję ma. Tu okazało się że bus jest o 13.30 czyli za 3 godziny, jedzie 5h i kosztuje 210 EGP od łba. No dobra jedziemy. Wolny czas spędzamy na chilloucie w marinie.
Bus porządny. Trza przed odjazdem się na listę wpisać – imię i kraj. Bus zapełniony w połowie i połowę połowy stanowią obcokrajowcy. Zatrzymuje się tylko raz w Qena i raz na 20 min na popas. Meta tuż przy dworcu kolejowym. No kompletnie inny świat tu. Takie Indie: syf, osły, kalesze, chińskie motory, zardzewiale peugeoty 504 mające z 50 lat, naganiacze, złodzieje, cwaniacy, nagabywacze, Hotel za 68 usd za 2 noce mamy obok dworca. Nie chcemy płacić USD, więc na miejscu odwołujemy rezerwacje z bookinga i płacimy 2000 EGP to dobry deal. Już chyba więcej z bookinga noclegu tu nie weźmiemy. Idziemy na kolacje i krótki spacer nad Nil i po najbliższej okolicy. Spora bieda i kompletny brak turystów. Ceny rewelacyjnie niskie, do tego niski kurs dolara, więc dobry okres na pobyt w tym kraju. Jutro zwiedzamy to co już z Anią widzieliśmy 18 lat temu. Dla Poli to będzie nowość.
17.01.2024 Luksor
Zwiedzanie zajęło nam 6h. Z buta nad Nil. Tu po 10 egp motorboat priwat na drugi brzeg, taxi za 100 do doliny królów. Wjazd 600 adult 300 child, w cenie po 3 grobowce z około 10 obecnie dostępnych. Jak chce się zobaczyć więcej to trzeba w łapę dawać strażnikowi 50 za 3os i wpuści bez zrobienia dziurki na bilecie. Dodatkowo płatne są grobowce Tutanhamona i Setiego. Ten ostatni to wydatek 1600 od os – no kosmos. Grobowce fajne, ale powtarzalne. Chcemy z góry popatrzeć na świątynię Hatszepsut, ale jakoś nam się nie udaje. 18 lat temu się udało…
Korzystamy z taksi i tak cykając mu po 100 zwiedzamy Hatszepsut – wjazd 360/180 bardzo fajne. Pełno tabliczek, że polscy archeolodzy z Uniwersytetu w Warszawie tu pracowali, potem świątynię Ramzesa i Medinat Tabu – tylko z zewnątrz oraz kolosy Memnona. Dolinę królowych olewamy. Płacić można tylko kartą. Co ciekawsze każą podpisywać wydruk z czytnika – po co nie wiem. Podpisuje zamiast imieniem i nazwiskiem hasłem: jebać pis - pasuje, a to OK.
Przez Nil tym razem motor boat za 50, nabrzeżem z buta do Old Karnak. Wjazd 450/230. To supermiejsce, szczególnie hipostele – wielkie kolumny z kapeluszami na szczytach. Powrót kaleszem za 70. Jemy jakiś podły obiad tak po 200 danie. Ogarniamy na jutro niespodziankę prezent od Mikołaja, o którym już pisałem ze 3 tygodnie temu – cena rewelacyjna 40 usd od osoby, zamiast 100 usd, bo kryzys. Kupujemy w go-bus bilet do Kairu na jutro na 11 za 285 egp od osoby – jedzie 8h. Pociąg kosztuje dla porównania 90 USD, bo obcokrajowcy maja specialprice. Jeszcze Stelle w sklepie koło dworca po 40 za puszkę i dzień zaliczony. Oczywiście lampa i przyjemne +20, choć słońce najostrzejsze ze wszystkich miejsc w tej relacji.