04.01 – 06.01.2024 Kuwejt
Kuwejt zwiedzamy przez 3 kolejne dni
Dzień pierwszy
Bierzemy autobus i jedziemy do centrum – bilet 250 fili. Autobusy tu jeżdżą jak szalone. jakieś dwa tygodnie temu umarł król Kuwejtu, wiec kraj pogrożony jest w czterdziestodniowej żałobie. W związku z powyższym wiele atrakcji jest pozamykanych, poza tym remontowana jest cześć promenady , co skutkuje zamknięciem kolejnych atrakcji typu akwarium czy zielona wyspa. Większość ciekawych rzeczy jest dość blisko siebie, wiec można je zwiedzać chodząc z buta. Tak tez robimy. Oglądamy kolejno:
Al Mubarakiya Old Market, czyli taki zadaszony bazar, ze wszystkim co potrzebne do życia
Wielki Meczet jeden z najwspanialszych na świecie – na razie jest zamknięty, ale czynny jest po 16 i wtedy zwiedzamy go ponownie , tym razem już dokładnie. Ania i Pola dostają w tym celu gustowne abaje
Seif Palace, czyli szereg budynków rządowych
Wieżowce Al. – Shaheed i Al. Hamra – ten drugi najwyższy w kraju ponad 400 metrów wysokości. Generalnie sporo tu wysokościowców
Park Al – Shahed – miejsce odpoczynku z dużą ilością zieleni
Kuwait Towers, czyli wieże ciśnień z platforma widokowa, dziś tylko z zewnątrz, ale za 2 dni tu wrócimy
Souq Sharq – czyli wypasione centrum handlowe z punktem przeładunkowym świeżych ryb
Wielki meczet ponownie
Al Mubarakiya ponownie
Wracamy autobusem do hotelu. Próbujemy wynająć samochód, bo obok hotelu jest sporo wypożyczalni, ale żadna z nich obcokrajowcowi nie wypożyczy. Trzeba będzie jutro jechać z tej sprawie na lotnisko
Dzień drugi
Autobusem na lotnisko.
Tu wypożyczamy Mitsubishi ASX , bo mniejszych nie ma. Cena 41,60 KWD za 2 dni z obowiązkowym ubezpieczeniem za 12 KWD dla obcokrajowca. Depozyt 200 KWD. Nówka sztuka, ma przejechane 500 km.
Dziś w planie najwyższy szczyt kraju. Znajduje się on 140 km od stolicy kraju przy styku granic z Arabia Saudyjska i Irakiem ma ok. 294 m npm i nie ma nazwy, bo nie jest szczytem tylko płaskowyżem. Większość osób jednak za najwyższy szczyt uznaje al. Mutla, który znajduje się ok. 40 km od stolicy w okolicy miasta Jahra. Szczyt ten w rzeczywistości ma ok. 126 m npm, no ale od strony zatoki prowadzi na niego dosyć stromy podjazd , co pewnie jest wystarczającą przesłanka do uznania go za najwyższy szczyt kraju. My jedziemy na niego od drugiej strony , czyli od drogi prowadzącej w stronę Iraku. Zostawiamy auto w dogodnym miejscu i po ok. 800 m wędrówki po płaskowyżu , bo od naszej strony jest płasko go osiągamy. Naszym celem jest jednak prawdziwy najwyższy punkt kraju, który leży dobre 100 km stad. Na miejscu zostawiamy samochod obok posterunku policji i szukamy najwyższego punktu. Jest to nierealne, bo jest plasko. GPS pokazuje mi jednak 296 m npm i ani razu nie pokazał więcej. Tak tez jest zaznaczone na mapie w peakbagger i tu tez był pierwszy znany polski zdobywca tego szczytu, który był tu z miesiąc przed nami. Pare osob z komisariatu się nami interesuje, ale raczej spokojne rozmowy. Robimy pare fot i wracamy. Tak czy siak najwyższy szczyt Kuwejtu jest nasz!! Hurra!!! W powrotnej drodze zahaczamy jeszcze o Yaum al. Bakhar village , czyli taki plac zabaw z miejscem do jedzenia i pikniku. Trafiamy tez do kościoła katolickiego, gdzie jest choinka i stajenka i nawet z 50 wiernych czekających na msze.
Dzień trzeci
Najpierw jedziemy oglądać największy drewniany statek świata , czyli Al. Hashemi II. Obecnie stoi on w suchym doku i stanowi część hotelu Radisson. Dokładnie mieści się w nim sala balowa.
Następny z kolei jest cypel z fajnym punktem widokowym na miasto
Potem Kuwejt Towers. Wjazd 3 KWD od osoby. Punkt widokowy jest na 120 metrze, ze 40 metrów niżej jest restauracja. Widoki fajne
Sheikh Jaber Al. Ahmad Cultural Centre jest niestety nieczynne bo zaloba
Czynny jest za to most przez zatokę mający ze 32 km długości i prowadzący obecnie na pustynie. Kiedyś ma tu powstać miasto przyszłości. Jak powstanie to most będzie już miało.
Zahaczamy o różowy meczet stojący pośrodku niczego
Już po zachodzie słońca oglądamy formacje skalna o nazwie Ayer Kuwejt i podjeżdżamy droga prowadzącą na ten szczyt Al. Mutla na którym byliśmy wczoraj tylko z innej strony
Wracając oglądamy jeszcze pięknie oświetlony meczet z 4 minaretami Ali al. Ghanim i Faiza al. Kharafi.
Mamy jeszcze trochę czasu do odlotu, wiec zjadamy obiad i idziemy na godzinkę spać w samochodzie.
Zwrot auta bez kłopotu. Jest 22 odlot mamy o 4. Szukamy netu, by się odprawić na Wizzair, znajdujemy w Mc Donaldzie. Trochę nam się schodzi ze ściągnięciem kart pokładowych, które oczywiście nie są kartami pokładowymi. Będą kłopoty jak nic. Prawdopodobnie w Abuzabi będziemy musieli nie isc na tranzyt tylko wyjść i ponownie wejść by pobrać bordingpassy. Jest oczywiście kiosk Wizzair w Kuwejcie, ale już nieczynny. Czynny będzie jutro od 8, a to gorzej. Mimo ze rezerwacje mamy na 3 loty na jednym numerze, to oczywiście odprawiać się musimy odrębnie. Na razie załatwiamy Etihad i lecimy do Abu Zabi. Co będzie dalej czas pokaże.