Rano spotkaliśmy się z Marianką i z całą jej ekipą u nas w hotelu. Niestety nie mogliśmy długo gadać, bo za chwilę mieliśmy lot do Budapesztu. Dostaliśmy się na lotnisko uberem i następnie sprawnie się odprawiliśmy. Wylecieliśmy z prawie godzinną obsuwą, ale na szczęście w samolocie spotkaliśmy Polaków, z którymi poznaliśmy się w edge of the world, więc lot przebiegł szybko. Gdy wylądowaliśmy pojechaliśmy autobusem do centrum i tam na nas czekała taty koleżanka z podstawówki z którą ostatni raz widział się w 8 klasie, czyli 35 lat temu. Po długich pogaduchach odwiozła nas do naszego mieszkania. Były drobne podchody ze znalezieniem prawidłowego mieszkania, ale z czasem na szczęście znaleźliśmy i poszliśmy spać.