30.06.2022 Pyrzowice – Podgorica – Vusanje
Do odlotu mamy parę godzin, które spędzamy koczując na lotnisku. Lot bez uwag. Lotnisko w Podgoricy jest bardzo małe i znajduje się parę km na S od miasta. Można podjechać pociągiem relacji Podgorica – Bar, albo podejść troszkę dalej i dostać do drogi na której można złapać okazję lub busa. Po drodze jedna z pasażerek nie pomna tego, że roaming w Czarnogórze sporo kosztuje wydaje z 250 zł, by sprawdzić godzinę odjazdu pociągu…, bo oczywiście rozkładu na stacji brak. My podjeżdżamy w okolice dworca autobusowego, który jest obok dworca kolejowego. Tu okazuje się, że bus mamy za parę godzin. Zostawiamy plecaki w przechowalni i idziemy na miasto. Podgoricę trochę znamy, bo byliśmy tu 18 lat temu w naszej podróży poślubnej do Albanii.
Miasto jest małe i mało ciekawe , a upał solidny. Oglądamy ministarówkę znajdującą się wokół Placu Republiki, cerkwię św. Jerzego, most Milenijny i rzekę Moracę. Do Plav jest 136 km , bo autobus nie jedzie najkrótszą drogą, przez Bare Kraljske która jest bardzo stroma, tylko nakłada ze 30 km i jedzie przez Berane. W Plav jest przesiadka w mniejszego busika i nim dojeżdża się do Gusinje. Do Vusanje stamtąd jest jeszcze parę km. Idziemy na stopa. Podjeżdża ktoś i nas zabiera, ale chce 7 euro. Nie mamy wyjścia musimy bulić. W Vusanje śpimy w miłym domku prowadzonym przez starsze państwo. Tu wokół sami muzułmanie. Spać tu będziemy 2 noce. Nocleg po 29 euro.
01.07.2022 Vusanje – Zla Kolata – Vusanje
Udaje nam się wyjść na szlak przed 10, to spory sukces. Pogoda jest bardzo ładna. Szlak oznakowany typowo jak na Bałkany , czyli na biało-czerwono. Najpierw idzie się drogą, która prowadzi to jakiegoś dziwnego ośrodka wczasowego, który stoi pusty. Potem idzie się ścieżką wzdłuż strumyka, aż wychodzi się ponad granicę lasu i dalej po kamieniach. Jest parę pól śnieżnych, ale są one proste i spokojnie byśmy bez raczków dali radę je pokonać. Skoro jednak je wzięliśmy , to ze 2 razy je zakładamy. W pewnym miejscu dociera się do rozwidlenia dróg: jedna prowadzi na Dobrą Kolatę - Maja e Kolates 2528, a druga na Złą Kolatę – Kolata e Keqe 2534. Tu oczywiście trzeba wybrać tę w prawo. Do pokonania jest jeszcze jedno pole śnieżne, ale można je obejść. Po jakichś 5h udaje nam się osiągnąć najwyższy szczyt Czarnogóry. To mój 50-ty kraj w którym jestem na najwyższym szczycie. Marzenia się spełniają. Hurra!!! Szlak jest słabo uczęszczany, spotkaliśmy po drodze może parę osób. Jedna z nich jest na szczycie. Piękne widoki wynagradzające trudy podejścia. W końcu jesteśmy w Górach Przeklętych. Skądś ta nazwa się wzięła. Kończy nam się woda, ale jest sporo śniegu przy wejściu do jednej z jaskiń zwanej Ladova Pecera. Pakujemy go do butelki po wodzie i wytapiamy pijąc pomału kropla po kropli. Jakimś cudem w jednej z chat pasterskich jest sklep, w którym można kupić piwo. Oczywiście kupujemy i jesteśmy uratowani. Do naszej kwatery docieramy już po zmroku. Wg mojej nowej zabawki, czyli kupionego z okazji 50-tki zegarka Suunto w jedną stronę jest 9,7 km V i 1500 m H. Nam cała akcja zajęła ok. 11h.