Spaliśmy słabo, od 6 co chwila coś odjeżdżało i nas budziło. O 7.20 przyjechała śmieciarka po śmieci i to już był koniec snu. Przed 8 byliśmy zwinięci i wtedy podjechał na parking jakiś dziwny zielony samochód i zaczął kontrolować inny samochód na holenderskich blachach. Uznaliśmy to za potencjalne zagrożenie i oddaliliśmy się czym prędzej. na granicy spokój, Nikogo nie było, tym sposobem bez kenkarty przejechaliśmy przez Niemcy. Tuż po 14 zameldowaliśmy się w Zielonej Górze, u naszych znajomych. Tu spędzamy miło wieczór. Niestety Zielona Góra , czyli geoblogowicze są akurat wyjechani, więc nie uda nam się spotkać. Może następną razą. Jutro jeszcze musimy na chwilę zawitać do Wałcza i pod wieczór powinniśmy być w domu, oczywiście bez Poli, która zostaje w Zielonej Górze do poniedziałku.