15.08.2021 Paryż – Provins
Upał był w tym pokoju bo Lucyfer wlazł we ściany, o 11 się zwinęliśmy, podjechaliśmy do Carrefoura naprzeciwko po zakupy, spoko nikt nic nie chce, a to ok, będzie co pić i jeść. Jemy dopiero jakieś 40 km dalej na parkingu w lesie pod Fontaintebleau. Trochę syf, ale kocyk da się rozłożyć. W tej myśliwskiej rezydencji królów francuskich wpisanej na Unesco jest niewiele do zobaczenia, pałac faktycznie duży w kilku stylach budowany, ale z zewnątrz to maszkaron, do tego te kominy no trochę za wysokie i jakieś takie bez sensu. Najpiękniejsze schody na kształt tych naszych z Zamościa akurat w remoncie. Ogrody i oczka wodne też dawno ogrodnika i wodnika nie widziały. Generalnie syf pis kukiz i wodorosty. Jakieś 50 km dalej jest Provins – piękne prowincjonalne miasteczko z XI i XIIw oczywiście wpisane na unesco. Domy , kościoły i wieże są tu właśnie z tych lat. Górne i dolne miasto – ok. Piękne romańskie kościoły i sztachulcowe domki. Miasteczko bardzo małe, klimatyczne. Trochę jak Kazimierz Dolny. Mury obronne jak w Carcassonne , trochę szkoda że asfalt i samochody. Strefa powinna być zamknięta. Ale mimo wszystko podoba nam się. Lucyfer jednak srogi i siły nam odbiera. Śpimy na campingu jakieś 3 km od miasta. Pole minimalistyczne i cena też 10 euro za wsio, a jest i piękna trawka i stolik i toaleta tuż obok a poza tym i dzik i koza i jeszcze trochę inwentarza. Miejsce cudowne. Najlepsze z płatnych jak dotąd. Jutro Szampania i Reims. Mam już zarezerwowany hotel za 37 euro, oczywiście z sieci F1.