26.12.2020 Galipoli – Troja – Pergamon
Spało się dobrze , noc była bardzo ciepła. Wstaliśmy dopiero po 9. Podjechali do nas strażnicy parkowi , bardzo grzecznie powiedzieli , że tu nie wolno spać , kazali się spakować i opuścić teren. Tak też zrobiliśmy. Przejechaliśmy pętlę na której co chwila są pomniki czy cmentarze , potem na plaży, w miejscu desantu ANZAC zrobiliśmy sobie śniadanie. Słoneczko piękne świeciło było +20. Podjechaliśmy do Kilitbahir, gdzie znajduje się port promowy do Canakkale. Prom płynie co 30 minut , rejs trwa ok. 15 minut. Płaci się 51 TL za auto osobowe bez względu na liczbę pasażerów. Tym sposobem elf po raz pierwszy w swoim życiu opuścił Europę!!! W weekendy w Turcji jest lockdown , czyli godzina policyjna trwająca od piątku w nocy do poniedziałku rano , tym sposobem większość sklepów jest zamknięta, a ulice są puste. Robimy sobie foty przy koniu trojańskim – jednym pewnie z kilkuset , które są tu w okolicy. Do właściwej Troi stąd jest ze 30 km. Troja wpisana na Unesco, jest oczywiście zamknięta, ale udaje nam się wejść na teren odkrywki archeologicznej , boczkiem , boczkiem przez płot. Jest tu sporo górek i pagórków, widać wiele odkrywek i budowli , ale sławnego konia nie widać , bo jest schowany pod namiotem. Jedziem dalej do Pergamonu. Tu też wygląda na to że będzie zamknięte. Jest już ciemno , znajdujemy hotel za 260 TL za trójkę i 310 TL za czwórkę. Jutro oprócz Pergamonu w planach jest Efez.