Geoblog.pl    genek    Podróże    Wakacje 2020 - Niemcy i Szwajcaria    Podsumowanie
Zwiń mapę
2020
25
sie

Podsumowanie

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3659 km
 
PODSUMOWANIE:
Podsumowanie podzielę na takie same części na jakie podzieliłem 2 lata temu podsumowując południową Afrykę i rok temu podsumowując Iran i okolice.

PRZEJAZDY
Tym razem naszym podstawowym i jedynym środkiem transportu był elf. Przejechaliśmy w 34 dni 6900 km / średnio lekko ponad 200 km/dziennie / spalając 496 litrów za które zapłaciliśmy ok. 2700 zł. Wychodzi spalanie na poziomie 7,2 l/100 km, czyli zbliżone do tego jakie zostało zanotowane 3 i 6 lat temu, gdy też elfem po Europie jeździliśmy. Dodatkowo elf zużył 2 litry oleju. Cena benzyny nieco wyższa niż w Polsce. W Niemczech tak ok. 1,38 euro za litr w Szwajcarii podobnie tylko we frankach. W Szwajcarii obowiązuje winieta za 40 CHF na dany rok kalendarzowy. Drogi w Niemczech są darmowe, w Austrii i Włoszech po autostradach nie jeździliśmy. W Polsce zapłaciliśmy 32 zł za odcinek autostrady A2 od Wrześni do Strykowa. Przygód większych nie zanotowano, ze dwa razy byliśmy blisko kolizji, ale jakoś Ania się wybroniła. Drogi szwajcarskie są dość kiepskie, praktycznie ciągle w remoncie i średnia prędkość na nich jest dość niska. Nie widzieliśmy ani razu stopowiczów. Pewnie boją się wirusów, albo studenty mają już własne bryki. Jak byśmy spotkali, to oczywiście byśmy wzięli, ale teraz spotkać stopowicza łatwo nie jest. Jazda elfem po miastach wiąże się z wnoszeniem opłat za parkingi. Normalnie to tak było koło 1 – 1,5 euro za godzinę, co uważaliśmy za akceptowalne , czasami udało się trafić bezpłatny parking, czasami trzeba było jednak płacić po 3 euro lub franki za godzinę / centrum Berlina i Zurychu /, co jest stawką dość wysoką.

NOCLEGI
Na 33 noce: 5 spędziliśmy w hotelach, 3 w domach rodziny lub kolegi, 2 na dziko, a pozostałe 23 na polach namiotowych. Ani razu nie spaliśmy więcej niż 2 noce w jednym miejscu , a 2 noce w jednym miejscu spaliśmy tylko 5 razy. Po jednej nocy spaliśmy w Liechtensteinie i we Włoszech , po dwie w Polsce i we Francji. Reszta w Niemczach i Szwajcarii. Za noclegi w sumie wyszło nam 4300 zł, czyli średnio jakieś 130 zł za noc, czyli dosyć tanio. 7 noclegów było darmowych, za jedno z pól szwajcarskich zapłaciliśmy prawie 250 zł, czyli bardzo drogo. Pola namiotowe wyszukiwałem za pomocą aplikacji maps.me , hotele za pomocą booking.com. Parę razy zdążyło nam się że był full i musieliśmy szukać innego pola. Nieraz po 22 był zamknięty szlaban i nie dało się wjechać , nieraz szlaban był otwarty i dało się wjechać i zapłacić za nocleg rano lub w ogóle jak recepcja rano też była nieczynna. Standard pól zróżnicowany: zdarzały się wypasy z basenami, restauracjami i sklepami. Zdarzały się praktycznie nic niemajace. Podłoże raczej zawsze było równe i trawiaste. Toalety z bezpłatną ciepłą wodą , tylko raz ciepła woda była dodatkowo płatna. Czasami trafialiśmy na pola będące w rzeczywistości czymś na kształt ogródków działkowych , gdzie praktycznie wszystkie miejsca są na stałe zarezerwowane przez przyczepy lub campery. Z uwagi na wirusa w łazienkach często czynne były co druga toaleta lub umywalka , również w knajpach, co drugi stolik musiał po-zostawać wolny. Były płyny do dezynfekcji. Ludzie raczej wirusa olewali , choć zdarzali się tacy co chodzili w maseczkach. W Niemczech maseczka była obowiązkowa w pomieszczeniach zamkniętych. W Szwajcarii chodziło się bez maski. Raczej na każdym polu było bezpłatne Wi-Fi , z tym że w większości tylko w okolicach recepcji. Oczywiście problem z dostępem do prądu jest ogólnie znany. Telefony ładowaliśmy w elfie. Laptopa jak się trafił kontakt.

JEDZENIE
Jedliśmy to co i w Polsce byśmy jedli. Śniadania robiliśmy przed namiotem we własnym zakresie w produktów zakupionych w supermarkecie. Trochę gotowaliśmy, bo mieliśmy dużą butle gazową. W Niemczech chodziliśmy na obiad do restauracji / ceny tak do 2 razy wyższe niż w Polsce / lub jedliśmy fastfoody. W Szwajcarii restauracje były dla nas za drogie, więc gotowaliśmy obiady we własnym zakresie. Z alkoholi piliśmy wino lub piwo. W Niemczech są to produkty do 2 razy tańsze niż w Polsce, w Szwajcarii nieco droższe.

ZDROWIE i BEZPIECZEŃSTWO
Mieliśmy standardowe ubezpieczenie AXA / uwzględniające COVID-19 /.
Na nic nie chorowaliśmy, na nic przed wyjazdem się nie szczepiliśmy, nie braliśmy żadnych leków, nie używaliśmy żadnych ochronnych ciuchów, nie widzieliśmy żadnych robaków czy komarów. Nie spotkaliśmy praktycznie żadnego dzikiego zwierzaka. W morzach, jeziorach, czy rzekach poza kilkoma wyjątkami się nie kąpaliśmy. Nie mieliśmy żadnych kłopotów żołądkowych. Raczej po zachodzie słońca byliśmy już na miejscu zakwaterowania.
Pogoda była zmienna, ale raczej przeważało słońce. Deszcz przez 2 dni padał w okolicach Zugspitze. Tak to padał, albo przelotnie, albo nocą. Ze 2 razy zwijaliśmy mokry namiot. Kilka razy była burza, ale akurat byliśmy w bezpiecznym miejscu. Lampa raz doszła do +38 i wtedy było ciężko. Poza tym upały były do zniesienia. Raz w nocy spadło do jakichś +5 i wtedy czułem że jest mi zimno, bo wziąłem kiepski śpiwór. Dziewczynom w puchówkach nigdy zimno nie było.
Poza Berlinem, gdzie nocą przed hotelem kręciło się sporo dziwnych typów było spokojnie i bezpiecznie. Uchodźców praktycznie nie widać. Turystów też niewielu było. Raczej sami lokalsi zwiedzający swój kraj.
Ruch na ulicach raczej mały. Raz się wpakowaliśmy w godzinny korek na autostradzie, raz wjechaliśmy w wąską i stromą uliczkę i trochę było kłopotów z wyjazdem.
Praktycznie wszyscy mówili po angielsku, trochę z tym problem jest w byłym NRD, ale dało się dogadać jakoś korzystając z mojego dość kiepskiego niemieckiego.
Nic nie zgubiliśmy, znaleźliśmy raz 50 duńskich koron i raz 1 euro.
Zasięg w komórkach praktycznie cały czas był, choć czasami nie wystarczający na korzystanie z internetu. W Szwajcarii za internet i rozmowy trzeba dodatkowo płacić, bo jest poza unią. Karty lokalnej nie kupowaliśmy, korzystaliśmy z Wi-Fi.
Nie mieliśmy ani razu kontaktu z policją.
Z korawirusem mieliśmy kontakt tylko w TV lub internecie.

KASA
Mieliśmy 1300 euro i 1000 franków w gotówce. 200 franków przywiozłem z powrotem. 100 euro podebrałem z bankomatu, bo brakło. Korzystaliśmy też z Revoluta. Za legoland musiałem zapłacić przelewem dzień wcześniej, bo bez rezerwacji by nas nie wpuścili, bo wirus. W Niemczech jedzenie i picie tańsze niż w Polsce , benzyna i atrakcje nieco droższe. W Szwajcarii generalnie ceny są jak w Polsce tylko w innej walucie.

WIZY
Schengen rules. Żadnych opłat, żadnych kontroli na granicach. Ze 2 razy chcieli ode mnie dokument przy meldowaniu się.

CO ROBILIŚMY
Na początku roku myśleliśmy o Azji SE, potem jak przyszły wirusy myśleliśmy o Polsce rowerem i kajakiem. Skończyło się tak gdzieś pomiędzy jednym, a drugim.
Planu pierwotnego nie udało się zrealizować. Z uwagi na niestabilną sytuację wirusową postanowiliśmy nie zapuszczać się na Bałkany i być w odległości od granic Polski nie większej niż 1 dzień jazdy elfem. Z tego też powodu skorygowaliśmy pierwotny plan i zamiast jazdy przez Włochy w kierunku promu do Albanii lub Grecji oraz powrotu przez Bałkany postanowiliśmy dogłębniej poznać południe Niemiec i Szwajcarię.
Wyjazd był planowany na ok. 40 dni, skończyło się na 34 dniach. Wyjechaliśmy później niż planowaliśmy i wróciliśmy wcześniej niż planowaliśmy głównie w powodu obowiązków zawodowych. Teraz ja pracuję, Ania ogarnia dom, a Pola kontynuuje wakacje na działce u babci.
Byliśmy w 6 państwach środkowej Europy. Wszystkie znaliśmy wcześniej poza Szwajcarią, w której Pola była pierwszy raz. Tym samym Pola zamknęła Europę - tzn. była we wszystkich krajach i quasikrajach tworzących nasz kontynent. Mi po tym jak drugi raz dotarłem do Liechtensteinu pozostały tylko 3 europejskie państwa i quasipaństwa, w których byłem tylko 1 raz: Islandia, Portugalia i Kosowo. Ani takich krajów zostało kilka więcej.
Bardzo nam się spodobało na południu Niemiec – to generalnie turystycznie mało odkryty przez Polaków kraj, a jest tam co robić. Szwajcaria – to wiadome Alpy. Poza tym jednak niewiele jest tam ciekawego, ale piękno Alp to wystarczająca reklama. W pozostałych krajach byliśmy za krótko, by je oceniać.
Odnośnie liczby krajów w których byliśmy Pola przybliżyła się do naszej 100 i obecnie są tylko 4 kraje i 1 quasikraj , w których my byliśmy, a Pola nie: Mongolia, Maroko, Tunezja, Mauretania i Sahara Zachodnia.
Wyjazd głównie się skupiał na górach, miłych małych miasteczkach i obiektach z listy Unesco.
Odnośnie najwyższych szczytów państw, to do naszej kolekcji dołożyliśmy Niemcy i Liechtenstein. Obecnie mam zdobytych 46 szczytów z KGŚ, Ania 36 , a Pola 33. Tę pasję będziemy kontynuować. Byliśmy także na kilku szczytach wchodzących w skład Korony Gór Niemiec oraz widzieliśmy sporo alpejskich szczytów, w tym Matterhorn i Eiger. Nie udało nam się wejść na Breithorn – najłatwiejszy alpejski czterotysięcznik, choć gdyby nie bunt Poli byśmy na niego weszli.
Nie kąpaliśmy się w żadnym morzu , bo generalnie raczej daleko od morza byliśmy.
Z małych miasteczek bardzo podobały się niemiecki Rothenburg i szwajcarski Stein
Odnośnie obiektów z listy Unesco to widzieliśmy ich 37: Strasburg we Francji , 10 w Szwajcarii i 26 w Niemczech. Wiele z nich uważamy na wpisane niezasłużenie , ot nic ciekawego , tak popierdółka. Kilka jednak zrobiło na nas spore wrażenie. Nr 1 to zdecydowanie Alpy Szwajcarskie, nr 2 to Bamberg, nr 3 to Alfeld. Podobały nam się też: Sankt Gallen, winnice Lavaux, Berno, Wies i Goslar. W tej chwili obiektów z listy Unesco widziałem ok. 300. Tę pasję będę kontynuował.
Generalnie wyjazd kolejny raz nam służył: Genek zachował swoją wagę, Pola przytyła 0,5 kg, a Ania 2 kilo. Nie mieliśmy większych zamotów, wymian zdań, problemów zdrowotnych, nikt nas nie pobił, nie okradł i nie oszukał. Wirusy wymusiły na nas takie zachowanie , a nie inne, ale i tak uważam, że wyjazdowo zrobiliśmy wszystko co mogliśmy. Każda metoda walki z wirusem jest dobra, my wybraliśmy taką.
Tempo wyjazdu było ostre / czasami nawet za bardzo ostre / , ale my takie jeszcze lubimy, w końcu jesteśmy GENEKTEAM!!!

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2020-08-25 18:36
Brawo...za opis i za pasje zwiedzania!
 
Marianka
Marianka - 2020-08-26 10:22
Podsumowanie robi wrażenie! Zamknięta Europa, 2 szczyty i aż 37 miejsc Unesco! Mega
 
Danach
Danach - 2020-08-26 22:36
Podsumowanie rewelacja, robiłam podobny tour w 28 dni więc wiem jak to jest :) 81 kościołów !!!
 
tealover
tealover - 2020-11-12 09:46
Bardzo ciekawie się czytało! Gratuluję wyjazdu :)
 
 
zwiedzili 52% świata (104 państwa)
Zasoby: 1550 wpisów1550 3850 komentarzy3850 17474 zdjęcia17474 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
07.12.2023 - 20.06.2024
 
 
31.07.2023 - 29.08.2023