26.12.2019 Tartu – Sankt Petersburg
Wstaliśmy o 8 i zebraliśmy się o 10. Temperatura spadła do -0,5. Trochę padał śnieg , trochę śnieg z deszczem, ale głównie deszcz. Po ok. 2h jazdy dojechaliśmy praktycznie pustą drogę do Narwy, w której jest przejście graniczne z Rosją. Granica znajduje się na rzece o tej samej nazwie, która dzieli miasto na dwie części. Ta wschodnia obecnie nazywa się Iwangorod. Jedziemy prosto na szlaban. Okazuje się jednak , ze kolejka samochodów do odprawy czeka w bocznej uliczce. Zajeżdżamy do kolejki. Aut jest przed nami z 10 i nawet żwawo idzie. Gdy dochodzi do nas okazuje się że jednak obowiązuje system rejestracji do odprawy i należy najpierw udać się do punktu odprawy znajdującego się jakieś 2 km stąd na obwodnicy miasta. Jedziemy. Tam okazuje się, że system rejestracji dzieli się na 2 typy: albo rezerwacja internetowa – wchodzisz na stronę www.eestipiir.ee i tam na dzień lub kilka dni wcześniej rezerwujesz sobie godzinę , o której będziesz przekraczał granicę. Drugi typ to odprawa bez rezerwacji. Płacisz 4,5 euro na miejscu i dostajesz dziki numer. Możesz też za 0,7 euro zamówić usługę SMS, który cię powiadomi o tym , że najpóźniej za 40 min masz być w punkcie odprawy. O takim systemie odprawy pierwszy raz słyszę. Pierwsza opcja pozwala na najwcześniejsze zarezerwowanie odprawy na godz. 23 , druga ma być szybsza. Decydujemy się na system drugi i tym sposobem jesteśmy na liście na miejscu 67. Ogólna liczba samochodów wraz z tymi z listy pierwszej wynosi 288. Tempo odprawy można na bieżąco śledzić na stronie www. Wynika z niego , że mamy ok. 5h wolnego czasu. Spędzamy go w supermarkecie, gdzie Ania i Pola robią shopping , a ja dalej pracuję otwierając swoje biuro przy jednym ze stolików. Po otrzymaniu SMS idzie żwawo. Jedziemy z powrotem do punktu odprawy. Patrzymy z auta na wielki monitor na którym są wyświetlane nr rejestracyjne samochodów. Jak pojawi się nr elfa , to idziemy do okienka i odbieramy nr kontrolny. Od tego czasu mamy 20 minut , by pojawić się na granicy. Tu skaner czyta nr rejestracyjny elfa i otwiera się szlaban. Zaczyna się właściwa odprawa. Po stronie estońskiej idzie nawet sprawnie , bo nikt nic nie chce. Po stronie rosyjskiej trochę dłużej. Generalnie tak schodzi się dobre 4h. Wiza elektroniczna działa bez zarzutu. Oczywiście dostajemy też karteczki – migracjonki , a na elfa deklarację celną. Zmieniamy czas o 1h do przodu i już jesteśmy w Rosji. Jest parę minut po 23. Znaczy się na granicy zeszło ponad 10 godzin. Do Leningradu stąd mamy ok. 150 km , co udaje się pokonać w trochę ponad 2h. Leningrad jest dość dużym miastem , ma prawie 5 mln ludzi i powierzchnię prawie 7 tys. Km2. Od tabliczki z nazwą miasta do centrum jest jakieś 30 km. Ciekawa jest ZSD – Zapadnyj Skorostnyj Diametr otwarta w 2016r i mająca 47 km i biegnąca z dobre 10 m ponad terenem , płatna 200 rubli , czyli ok. 12 zł. 1 rubel obecnie to ok. 0,062 zł. Droga robi kosmiczne wrażenie.
W międzyczasie kontaktujemy się z naszym hostem i mówimy mu , że spóźnimy się o dobre kilka godzin. Za 1000 rubli będzie na nas czekał. A to OK. Na miejscu jesteśmy o 1:45. Nasz nocleg to jednopokojowe mieszkanie w powojennej kamienicy w centrum miasta. Spać będziemy tu 5 nocy. Cena za noc 60 zł. Jutro zwiedzamy miasto. Dziś padamy.