01.11.2019 Kaliningrad – Mierzeja Kurońska – Zielenogradsk – Swietłogorsk – Kaliningrad
Mamy ze sobą trochę żarcia , więc na śniadanie starczyło bez kłopotu. Pogoda niestety dalej nie najlepsza , pada i wieje. Realizację planu na dziś zaczynamy od wpisanej na Unesco Mierzei Kurońskiej. Wjazd na mierzeję jest płatny i kosztuje po 150 rubli od osoby. Jest to najdłuższa z bałtyckich mierzei – ok. 100 km podzielona prawie dokładnie na pół między Rosję i Litwę. W najwyższym miejscu ma 400 m , w najszerszym 4 km. Po stronie rosyjskiej są ze 4 wioski rybacko-letniskowe. My zwiedzamy Lesnoj i Rybaczij. Zatrzymujemy się też w kilku punktach obserwacyjnych , oglądamy wydmy dochodzące do 70 m wysokości , w większości zalesione, ale są też piaszczyste. Piękne długie plaże piaszczyste z łatwo dostępnym brzegiem ciągną się kilometrami.
Zielonogradsk – to kocie miasteczko-kurorcik. Pełno tu kotów i ciekawostek z nimi związanych. Jest kocie muzeum, automat z kocim pokarmem, murale z kotami, kocie miasteczko ruchu drogowego. Poza tym jest też piękna promenada, molo, pomnik Lenina, muzeum czaszek i kościotrupów, wieża ciśnień z punktem widokowym i wiele innych atrakcji, w tym pomnik Mickiewicza.
Swietłogorsk – to podobny kurort trochę mniejszy , ale chyba z większą liczbą zabytkowych budynków z czasów Prus Wschodnich. Wybrzeże jest tu inne , bo klifowe. Dojazd na plażę możliwy jest kolejką gondolową – bardzo ciekawą. Pełno tu kramików z wyrobami z bursztynu. Te okolice to bursztynowe zagłębie. Jemy pysznego sudaka w knajpce przy morzu i pomału wracamy do kwatery , bo właśnie się ściemniło.
Drogi są tu dobre , często dwupasmówki , oświetlone na całej długości. Ograniczenie prędkości do 110 km/h i tyle tu się jeździ. Nikt nie podjeżdża , nie świeci długimi , nie trąbi. Jeden jedzie za drugim.