12.08.2019 Samarkanda – Shahrisabz – Samarkanda
Wczoraj wieczorem wyskoczyliśmy na plac , by porobić zdjęcia pięknie oświetlonych medres oraz fotę pomnikowi Prezydenta Karimowa. W okolic głównego placu wzięliśmy grupową taksówkę i pojechaliśmy do Shahrisabz. Jedzie się ok. 1,5 h te 90 km po 50 tysi od łba, po drodze pokonując pasmo górskie położone jakieś 1200 km powyżej. Po drodze zagadujemy z kierowcą , by nas odwiózł z powrotem za półtorej godziny. No i tyle max tam zwiedzania jest. Tak na długości kilometra leżą główne atrakcje: czyli resztki pałacu w postaci dwóch pylonów wysokich na 38 m , pomnik Timura , mauzoleum jego syna , mauzoleum kilku bliskich członków rodziny oraz mauzoleum szykowane na Timura, z tym że ten tam nie dotarł i grób jest pusty. Poza tym jest kilka pomniejszych obiektów. Turystów nie ma. Jakiś 1 km w stronę miasta przy wylotówce znajduje się minimalny cmentarz polskich żołnierzy z Armii Andersa.
Po 5 godzinach jesteśmy z powrotem. Zjadamy obiad w naszej knajpie obok hotelu – dziś znów dania z rożna na szabli: wołowina , ziemniaki , warzywa oraz rosół.
Nasz gospodarz zaprosił nas na 20 na płow. Mamy jeszcze godzinkę , więc jedziemy taksi do obserwatorium astronomicznego pochodzącego z czasów Timura. Wczoraj nie zdążyliśmy go obejrzeć – dziś nadrabiamy zaległości. W sumie niewiele ciekawego – po 50 latach pracy runęło w gruzach i przykryła je ziemia – potem po 400 latach odgrzebał je jakiś Rusek i to chyba największe odkrycie tego obserwatorium. Patrzył ten Ułan Beg w niebo , patrzył i ani nie wypatrzył że Ziemia jest kulista , ani nie wypatrzył że Ziemia krąży wokół Słońca.
O 20 jest impreza jest płow , arbuz , wódka, popitka w postaci ogórków w kefirze. Oj jutro może być ciężko. Ale dziś jest OK. Wznosimy toasty i radośnie opowiadamy o tym i owym. Jutro kłopot. Wizy nadal nie ma i jak jutro z rano też nie będzie to zamiast do Duszanbe jedziemy do Taszkentu , a potem zastanawiamy się co dalej. Tym sposobem dalej nie wiemy skąd , czym i kiedy wracamy do kraju.