10.07.2019 Kizkalesi – Kahta
Wieczorem chcemy jeszcze z Anią wyjść na spacer i w tym momencie się okazuje że nie mam portfela. Krótka burza mózgów i ustalamy , że jak robiłem zakupy po kąpieli w morzu , to kasę włożyłem do czarnej reklamówki , którą dostałem w sklepie przy zakupie napoi. Napoje wypiliśmy po czym puste butelki i puszkę włożyłem do torby i wraz z portfelem wyrzuciłem do pobliskiego kosza na śmieci. Lecę szybko do kosza , a jest już jakieś 3h po fakcie i niestety kosz jest pusty , pobliskie kosze też są puste , znaczy się po zachodzie słońca przejechała ekipa sprzątająca i wraz ze śmieciami na wysypisko trafił mój portfel , a w nim ok. 320 TL , karta do bankomatu i parę zdjęć. Kartę na wszelki wypadek blokuje , kasa ok. 200 zł idzie w koszty wyjazdu. „No cóż, starzeję się” – to słowa Cumy z filmu Machulskiego Vinci , które doskonale oddają tę sytuację.
Nazajutrz jeszcze płyniemy łódką na pobliską wysepkę , by zapoznać się z ruinami zamku. 15TL od os + 6TL od os za wjazd na zamek. Warto. Ok. 13 wsiadamy w dolmusa i jedziemy za 6 TL do Mersin. Tu na 16 mamy z busbuda zarezerwowany przejazd do Kahty po 75 TL/os. Autobus – wypas w układzie 2+1 jedzie trochę ponad 7h. Kierowca załatwia nam nocleg w campingohotelu tuż obok głównego skrzyżowania w mieście. Acha po drodze nas naciągają w knajpie w postojowej knajpie na obiedzie , zamiast 58 TL liczą 85 TL + przycinają po 2 TL za herbatę , mimo że herbata powinna być za darmo..
Hotel przyzwoity za 150 TL. Jutro Nemrut