27.01. Kraków – Palma de Mallorca – Cala Millar
Zakupy w żabce na śniadanie , bo akurat szczęśliwie dziś handlowa niedziela. Zostawiamy elfa z nartami na parkingu na Balicach za 80 zł 6 dni i wsiadamy w samoloty do Majorki. Odlot 13:30 przez Monachium , obydwie Lufy. Dają po kanapce i browarze. W Palmie jesteśmy koło 19. Bierzemy auto z Intercar . Padło na Fiat Panda. Oczywiście znów nas okradli na ubezpieczeniu i dodatkowych opłatach i tym samym coś co miało kosztował 250 zł za 4 dni , kosztuje ponad 800 zł. Co jak co ale wypożyczanie samochodów dalej nam się nie udaje tak jak byśmy chcieli. Do hotelu mamy 70 km , czyli ok. 1,5h. W hotelu pustki , oprócz nas jest jeszcze tylko jedna ekipa a hotel ma 4* i ze 100 pokoi. Nocleg 150 zł. Spać będziemy tu 4 noce. Idziemy na spacer po mieścince , pełno tu betonowych gett. Sensacją jest orka , którą morze wyrzuciło na plaże , orka jest olbrzymia ma ze 12 metrów długości i wazy spoko kilka ton. Policja jej strzeże , ale orka już nie żyje. Pustki , knajpy pozamykane , ludzi mało , słońce i mocny wiatr , jest tak +14.