21.12.2018 Wasilków – Wilno
Śniadanie było smaczne i bardzo duże. W nocy sporo śniegu napadało , więc przed wyjazdem trza było szczotkować. Wystartowaliśmy o 10 , jechało się kiepsko , bo sporo śniegu po drodze padało i nadzialiśmy się na 3 korki. 250 km do Wilna zajęło nam prawie 5h. Czas się jeszcze zmienił o 1h wprzód , więc dojechaliśmy po ciemku. Zostawiliśmy elfa pod hostelem YH Sputnik , dobra lokalizacja tuż obok dworca i blisko starówki. Cena 35 euro za noc. Spać tu będziemy 2 noce. Ja i Ania w Wilnie byliśmy jakieś 18 lat temu , ale dla Poli jest to nowość. Spacer po mieście zajął nam kilka godzin. Przeszliśmy główną ulica starówki ciągnącą się od Ostrej Bramy przez Rynek do Placu Katedralnego. Co się dało obejrzeć to obejrzeliśmy , oczywiście Święty Obraz , Ratusz , kilka kościołów zbudowanych przez Polaków, Rynek , Plac Katedralny z katedrą i pomnikiem Gedymina. Choinek były ze 3: na rynku , placu i dziedzińcu hotelu. Były też kiermasze świąteczne oczywiście z gorącym winkiem po 3 euro. Padał śnieg , było tak ok. -3 i bardzo nam się podobało. Zjedliśmy po cepelinie na obiadokolację , zrobiliśmy zakupy w IKI / niestety bez piwa , bo te sprzedawane jest tylko do 20 / i poszliśmy spać. Ja jeszcze zahaczyłem o lokalną knajpę przy dworcu , gdzie sobie pogwarzyłem o tym i owym z lokalnymi kiperami. Spokojnie można się dogadać po polsku , słychać też rosyjski.
22.12.2018 Wilno – Wysoka Góra – Wilno
Obudziliśmy się dopiero po 10 , więc spało się dobrze. Dzień rozpoczęliśmy od wycieczki za miasto , jakieś 30 km , w celu wejścia na Wysoką Górę 294 , czyli najwyższy szczyt Litwy. Ja już tam byłem 4 lata temu , Ania i Pola zresztą też , z tym że wtedy padał deszcz i dziewczynom nie chciało się wyjść z elfa, by przejść te parę minut. Teraz ten brak nadrobiły. Od parkingu na szczyt idzie się ok. 10 min. Warunki zimowe , wokół pełno śniegu. Tak czy siak dziewczyny zdobywają swój kolejny klejnot do KGE i KGŚ. Hurra!!! Niestety nie zdobędziemy najwyższego szczytu Białorusi , który stąd jest odległy o około 2h jazdy , bo nie mamy wizy do Białorusi. Widzimy tylko kolejkę tirów czekającą do granicy długą na ok. 15 km.
Wracamy do Wilna. Zwiedzanie zaczynamy od wieży telewizyjnej wysokiej na 320 m , z punktem widokowym na 160 m. Jest to najwyższy obiekt Litwy i łatwo się domyślić że najwyższy punkt Litwy jest na szczycie wieży ;))). Wjazd 9 euro dorosły , 4 euro Pola. Widoki takie sobie , bo chmury. W zasadzie widać tylko pobliskie blokowiska. Wieża się obraca pełny obrót ok. 50 min i można usiąść przy stoliku przy oknie i przy piwku podziwiać widoki. Piwko 4 euro. Wieża jest też miejscem walk z KGB z okresu uzyskiwania przez Litwę niepodległości. Zginęło wtedy 14 osób. Wiadome , kto ma media , ten ma władzę. Radio Zet wkrótce będzie radiem Bzdet i jego słuchalność spadnie kilkukrotnie… a szkoda…
Od wieży jedziemy do dzielnicy Zarzecze / Użupis / znanej z tego że jest siedzibą lokalnej bohemy oraz tego że jest samozwańczą republiką z własną flagą , godłem i konstytucją. Ot taki fun w stylu czeskim. Jest tu kilka bardzo klimatycznych knajpek , ciekawy pomnik , blisko stąd do kościoła św. Anny z pomnikiem Mickiewicza stojącym nieopodal. Kościół jest przez wielu uważany na najpiękniejszy na Litwie , bo jest to rzadko spotykany w tych okolicach przykład gotyku płomienistego. Nam też się podobał. Idziemy na wzgórze Gedymina , gdzie są ruiny zamku i sławna baszta jego imienia z flagą narodową na szczycie. Podchodzi się ciężej niż na najwyższy szczyt kraju. Widoki stad są lepsze niż z wieży TV. Widać kilka szklano-aluminiowych wieżowców , tworzących lokalne city , widać zaśnieżone dachy staromiejskich kamienic , widać wzgórze z 3 krzyżami – kolejny symbol kraju. Piękna jest Wilejka , mała rzeczka , która wpada do większej czyli Willi tuż obok ruin zamku. Dziś jemy bliny i gołąbki. Pycha.
Tankujemy jeszcze paliwo po 1,17 euro/litr i wracamy do hostelu. Dziś pogoda była znacznie gorsza niż wczoraj , bo odwilż. Jutro musimy wcześnie wstać , bo naszym celem jest przez Łotwę dostać się do Rosji , najlepiej do Wielkich Łuków jakieś 500 km stąd. Do granicy w Buraczkach jest 350 km.
Wilno jest ładnym i zadbanym miastem , ale tylko na Starówce , wokół starówki pełno jest postsowieckiej betonowej zabudowy , kompletnie nieocieplonej , szarej i ponurej. Państwo też robi wrażenie opustoszałego , poza kilkoma średnimi miastami nie dzieje się tu nic. Ceny tak +20% Polska. Do zobaczenia też niewiele tu jest. Oprócz zasłużenie wpisanej na Unesco starówki w Litwie są jeszcze 2 obiekty z tej listy: wykopaliska archeologiczne , leżące nieopodal , których odwiedzać nie zamierzamy , bo tam nic nie ma i Mierzeja Kurońska , którą odwiedzić chcieliśmy , ale też nie odwiedzimy tym razem , bo nie mamy wizy do Obwodu Kaliningradzkiego , a na mierzei jest przejście graniczne , którym zamierzaliśmy przejechać , ale nie przejedziemy… Fajne są Troki i Druskienniki i niesamowity jest spływ Ułą , ale tam już byliśmy i to ćwiczyliśmy. Teraz czas na Rosję !!