20.10.2018 Hańczowa – Gorlice – Kraków – Warszawa
Miałem dziś iść przez Banicę i Mochnaczkę do Krynicy , ale zszedłem z trasy, wsiadłem do busa i pojechałem do Gorlic. Z Gorlic wsiadłem w drugiego busa i pojechałem do Krakowa , tu spotkałem się z Talarkiem , załatwiliśmy jego tematy i wróciliśmy pociągiem do Warszawy. W domu byłem tuż przed 24.
Dlaczego nie kontynuowałem drogi. Powodów jest wiele i każdy z nich trochę dołożył się do decyzji:
• Byłem już 10 dni poza domem i tęskniłem za rodziną. Rodzina zresztą też , szczególnie Pola. Do i tak było nasze najdłuższe rozstanie , do tej pory – 6 dni jak rowerem jeździłem po Sudetach w ramach kolekcjonowania brylantów do KGP
• Nawarstwiło mi się obowiązków zawodowych , w tym kilka pilnych , które nie mogły czekać na mój powrót
• Popsuła się pogoda i prognozy na najbliższych kilka dni były złe , poniżej 0 , silne wiatry , śnieg.
• Dalszy przebieg trasy już znałem wcześniej i praktycznie poza kilkoma odcinkami miałem już wielokrotnie złożony , więc nie ciągnęło mnie aż tak bardzo by to powtórzyć
• W niedzielę wybory. A głosować trzeba , by kaczych hord do mojej dzielnicy , mojego miasta i województwa nie wpuścić. W swoim życiu tylko raz nie głosowałem , bo byłem akurat na Bornholmie jak 3 lata temu była 2 tura wyborów prezydenckich , no i mam za swoje.
Generalnie uważam , że i tak sporo nawojowałem. Kierując się przebiegiem GSB , ale ściśle się nie trzymając szlaku , tylko idąc tak jak mi pasuje spędziłem w górach 9 pięknych słonecznych dni , przeszedłem około 190 km , czyli prawie 40% pierwotnego planu. By przejść całość potrzebowałbym jeszcze 10 dni , a tyloma nie dysponowałem. Udowodniłem sobie i licznym niedowiarkom , że można spokojnie wędrować po polskich górach z miejsca na miejsce z plecakiem nie ważącym więcej niż 5 kg i całkiem nieźle ta opcja się sprawdza. Takie akcje będę kontynuował w przyszłości. Góry są piękne , polskie najpiękniejsze , a w październiku w szczególności.