Trafia mi się parę dni wolnego w październiku, więc trzeba to wykorzystać. Chodziły mi po głowie 2 tematy: kilka kolejnych szczytów z Korony Gór Europy oraz Główny Szlak Beskidzki. Padło na to drugie. Powodów jest wiele: Od 12 do 14 października jest w Ustrzykach Czart Granie na które się wybieram , czyli jestem w punkcie startu. Między 1 a 4 listopada są 4 dni wolnego , więc jest szansa, że Ania i Pola odbiorą mnie z mety w Ustroniu lub też spotkamy się gdzieś w drodze. Tym sposobem robi mi się 17 - 18 dni na przejście tych ponad 500 km z Wołosatego do Ustronia. Dodatkowym argumentem przekonywującym mnie do GSB jest złota polska jesień , która właśnie się zaczęła i którą zamierzam spotkać , a wiadome że w Bieszczadach jest ona najpiękniejsza. Rok temu sobie obiecywałem że jak Bóg da i partia pozwoli to pobędę w październiku tam dłużej i właśnie się to iści.
GSB rocznie przechodzi około 200 osób. Raczej idą w przeciwną stronę niż ja; z zachodu na wschód, zaczynając od wejścia na Równicę , Czantorię i Soszów. Potem są kolejno: Wielki Stożek , Barania Góra , Rysianka , Pilsko , Babia Góra , Polica , Turbacz , Runek , Lubań , Radziejowa , Jaworzyna , Kozie Żebro , Rotunda , Magura , Kolanin , Łysa Góra , Cergowa , Sucha Góra , Tokarnia , Kamień , Chryszczata , Wołosań , Jasło , Smerek , Połoniny Wetlinska i Caryńska , Szeroki Wierch i na koniec Halicz. Ja będę próbował przejść przez te góry w odwrotnej kolejności. W większości je znam , ale jest też i kilka takich na których nie byłem , będzie okazja nadrobić zaległości.
Najszybszy czas przejścia GSB wynosi 108 godzin - to ultramaratończycy pokonujący ten dystans biegiem praktycznie bez snu. Łukasz Supergan przeszedł w dni 11 - idąc dziennie po 50 - 60 km. To też dla mnie kosmos. Normalnie ten szlak rozpisany jest na ok. 20 - 25 dni. Ja tyle czasu nie mam. By zdobyć diamentową odznakę GSB PTTK , która jest jakimś wyznacznikiem tempa marszu i działa mobilizująco trzeba się zmieścić w 21 dniach. Spróbuję.
Mając do dyspozycji 17 dni wychodzi po ok. 30 km dziennie i ok. 1200 m przewyższenia. To nie jest mało , zważywszy postępujące zmęczenie oraz wpływ pogody , która pewnie będzie utrudniać mi marsz.
Przejść GSB można generalnie na 2 sposoby: wolno i szybko. Wolno tzn. z dużym plecakiem , często z namiotem i sprzętem do gotowania. Bagaż waży wówczas ok. 15 kg a nawet więcej jeżeli idzie się samotnie i nie ma jak podzielić bagażu na współtowarzyszy. Trasa zajmuje wówczas nawet do miesiąca , ale pozwala na dokładne zgłębienie nie tylko szlaku ale i okolic , które szlak omija. Spać można wszędzie , a jak się idzie w wakacje , to i dzień jest dłuższy i noc cieplejsza , a i ludzi na szlaku więcej.
Ja wolę szybko , ale nie na tyle szybko by biec, raczej to będzie marsz. Zakładam że dziennie będę w drodze po ok. 10 h. Spać będę w schroniskach lub agroturystykach , w których będę jadł śniadanie przed wyjściem i obiadokolację po przyjściu. W międzyczasie albo będę kupował coś po drodze , jak trafi się sklep lub schronisko , albo będę brał suchy prowiant.
By sobie zwiększyć szansę wybrałem opcję na lekko. Mój plecak ze wszystkimi rzeczami , które zabieram w trasę licząc zarówno te co będę miał na sobie oraz te co będę miał w plecaku waży 7,5 kg, bez jedzenia i picia , które zwiększa wagę ekwipunku o ok. 1 kg. Zakładając że mniejszą lub większą część ciuchów będę miał na sobie wychodzi mi że średniodobowo mój plecak nie powinien ważyć więcej niż 4,5 kg. Nie biorę namiotu i sprzętu do gotowania , minimalizuję liczbę ciuchów i sprzętu, planuję część ubioru wymienić po przejściu połowy drogi. Boję się złej pogody: deszczu , mgły , wiatru, przenikliwego ziąbu. Boję się swojej słabości duchowej i fizycznej oraz braku kondycji , zastanawiam się czy podołam samotności , jest też obawa o nagłą konieczność powrotu w powodów zawodowych , rodzinnych lub zdrowotnych. Ratuje mnie to , że nie muszę tego przejść i w każdej chwili mogę odpuścić. To nie rejs przez Pacyfik , czy marsz przez bezludzia. Tu jest w odległości kilku godzin zasięg GSM , pks , sklep , bankomat , pomocny człowiek. Wiem że z górami wygrać nie można , co najwyżej da się zremisować - wtedy gdy z gór się zejdzie w doliny realizując lub nie swój pierwotny zamiar. No to w drogę!!