17.06.2017 Hnanice – Znojmo – Breclav – Warszawa
Dziś ciepło , słonecznie. Odcinek do Znojma pokonujemy przejeżdżając głównie przez okoliczne winnice i stołując się pod sklepem spożywczym w Havranikach , bo knajpy jeszcze pozamykane. Zjeżdżamy ostro do rzeki , przekraczamy most nad Dyją , zahaczamy o znajdujące się tuz przy moście Muzeum motoryzacji i jadąc ostro pod górę docieramy do dworca. Znojmo jest zabytkowe z piękną starówką , podziemną trasa turystyczna i romańską rotundą św. Katarzyny z XIw. Nie mamy niestety już czasu by je obejrzeć. Pół godziny do odjazdu spędzamy w dworcowej knajpie. Przed wejściem do pociągu do Breclavia czeka nas jeszcze kolejna niespodzianka. Wraz z nami będzie podróżować dwudziestoosobowa grupa lokalnych bezbożników , którzy zamiast służyć księdzu do mszy , wolą przebrać się w stroje przed wojny , wsiąść na podobnie stare rowery i jeździć tak po okolicznych wsiach pijąc i radując się życiem. Wczoraj popili zdrowo , bo dziś humoru nie mają i w zasadzie całą drogę przesypiają budząc się tylko , gdy trzeba rowery przenieść do podstawionych autobusów z przyczepkami, gdyż tory na odcinku Mikulov – Breclav są remontowane.
W Breclav bez problemów oddajemy rowery , odbieramy 2000 kc kaucji , wypijamy jeszcze piwko za powodzenie wyjazdu i o 15:11 wsiadamy do pociągu do Wawy. O 21:10 wysiadamy , przed 22 meldujemy się w domu.
Na liczniku 12 km , w sumie 127 km , co jak na 3 dni jazdy , pełno pułapek i moc atrakcji uważam za dobry wynik. Zaskoczyły mnie tu ścieżki , ich jakość była znacznie gorsza niż wzdłuż kanału Bata , były jednak bardzo gęste i można zawsze było znaleźć inną.
Nie skorzystaliśmy z łódek , bo nie było jak , jednak po Dyji się tu nie pływa. Tu pływa się po kanale Bata.