Kraj południowomorawski spodobał mi się bardzo w trakcie ostatniego wyjazdu z kolegami na rowery. Wtedy jednak za wiele nie zobaczyliśmy , bo czas głównie spędzaliśmy głównie w knajpach racząc się lokalnymi piwkami i winkami. Teraz przyszła pora na wyjazd rodzinny , gdzie proporcje między jazdą a odpoczynkiem będą zgoła odmienne.
Jakiś czas temu kupiłem bilet na bezpośredni pociąg z Warszawy do Wiednia idealnie nam pasujący - odjazd w czwartek z Wawy o 6:45 , przyjazd do Breclav po 6 h jazdy. Powrót mamy tym samym pociągiem w niedzielę o 15:10 wyjazd z Breclav. Bilety są niestety dość drogie - łącznie ok. 1 kzł. Ja niestety nie mam szczęścia to trafiania okazji - do Wiednia można przecież dostać się z Wawy pociągiem za 2 razy taniej , tylko trzeba odpowiednio wcześniej o tym pomyśleć , kiedy chce się jechać , a z tym myśleniem - to u mnie cienko.... Trza wiec bulić miliony. Pociąg niestety nie zabiera rowerów i jest to kwestia sprawdzona w praktyce. Nawet jeśli dogada się z polskim kanarem i jakoś zakombinuje do Zebrzydowic , to czeski kanar w Bohuminie wywali z pociągu na pewno, a w Breclaviu do powrotnego pociągu nie wpuści. Albo traci się od groma czasu na przesiadki , albo od groma kasy na spokój. W trakcie życia człowieka z trzech rzeczy: czas , zdrowie , kasa - zawsze co najmniej jednej brakuje. Młody ma zdrowie i czas - nie ma kasy , w średnim wieku - ma kasę i zdrowie - nie ma czasu , na starość - ma kasę i czas - nie ma zdrowia.
Skoro pociąg nie zabiera rowerów - to rowery wypożyczymy na miejscu. W Czechach są wypożyczalnie rowerów na dworcach kolejowych prowadzone przez Ceske Drahy. Można wypożyczyć na jednej stacji , oddać na innej. Cena - 250 Kc za 24 h , 675 Kcv - za 72h. Zobaczymy jak to działa w praktyce. Pogoda ma być przyzwoita. Nie ma co się zastanawiać trza pedałować, bo co jak co ale rowery to Pola uwielbia :)