31.12.2016 Gran Canaria – Leoncin
Jak się budzimy o 8:30 , to stoimy już w porcie. Kiedy dopłynęliśmy nie wiem. Spało się rewelacyjnie. O 8:55 podjeżdża znany samochodzik i zabiera nas i jeszcze 5 innych pasażerów do terminala. Tu zjadamy śniadanie i kierujemy się w stronę centrum miasta na dworzec autobusowy. Nie damy rady dojść bo do przejścia jest ponad 5 km ,a czas goni. Podjeżdżamy taxi za 6 euro. Na dworcu akurat stoi bus na lotnisko. Bilet tylko 1,20 euro za os, a Pola darmo. Pierwszy raz na tym wyjeździe Poli należy się darmowy przejazd , tak było 100% ceny. Lotnisko w Gran Canarii jest bardzo duże obsługuje ponad 10 mln pasażerów rocznie , czyli więcej niż Tenerife Sur na którym nie byliśmy i porównywalnie z Okęciem. W wolnocłówce są degustacje a to OK. Kupuje też sporo lokalnych trunków na Sylwestra. Bez problemu wsiadamy do Ryanaira i lecimy do Modlina. Mamy szczęście dzień wcześniej nasz lot skończyłby się w Pradze z powodu fałszywego alarmu bombowego zgłoszonego przez beneficjenta dobrej zmiany , czy innego psychola co słyszał boże głosy. Leci się 5,5h , przestawia zegar o godzinę do przodu , temperaturę o 22 stopnie w dół i już jest się w Polsce. Podjeżdża kolega Ojciec znany np. z eskapady w Niskie Tatry i zawozi nas do swojej daczy pod Kampinosem. Tu już impreza trwa w najlepsze. Balujemy i my.