RYSY – 08.10.2016
Co się odwlecze to nie uciecze… Na Rysy planowaliśmy się wybrać co najmniej 3 razy , a to brakło czasu , a to pełne schroniska , a to inne obowiązki. W końcu stało się jasne , że jeżeli chcemy zdobyć Rysy w tym roku , to musi się to stać 8 października. Tak w połowie września zarezerwowaliśmy nocleg w Hotelu Popradskie Pleso – na szczęście nie trzeba wnosić przedpłaty , wystarczy mailowe potwierdzenie. Od początku miesiąca bacznie obserwowaliśmy warunki pogodowe , do niedzieli było OK. W poniedziałek gwałtowne pogorszenie pogody , temperatura spada o prawie 20 stopni i w ciągu kilku dni w górach spada prawie metr śniegu. Oj niedobrze , chyba jednak nam się nie uda.. Ale cóż , nie oddamy walkowerem , przynajmniej spróbujemy. W czwartek załatwiam jeszcze ubezpieczenie w Union SK obejmujące transport helikopterem i wszelkie inne przypadki związane z wypadkiem w górach do 20.000 euro – koszt ok. 5zł/osdzień. W piątek o 12 wyjeżdżamy. Jedzie z nami też Nodzyk – stary kompan i druh wysokogórski. Ok. 21 docieramy do hotelu. Nocleg po 28 euro za os , 20 za Polę + 10 euro za parking. Wkoło nas zima. Ledwo podjechaliśmy – taki lód na drodze. Ania i Pola padają , a my do północy próbujemy smak lokalnych trunków.
O 7 pobudka. Warunki wyglądają na OK. Chmury wysoko, nie pada , nie wieje , jest -2. Idziemy w stronę chaty pod rysami. Jest 8:10 Plan mamy taki , że jak dojdziemy przed 12 do schroniska to tam podejmiemy decyzję co dalej. Widoki mamy niesamowite. Zima w pełni. Śniegu tak 50 – 100 cm , ale szlak przetarty , choć śliski. My mamy tylko wibramy , bez raków i łańcuchów , więc trochę się obsuwamy. Ludzi nie za dużo – tak myślę, że max 50 osób na cały dzień spotkaliśmy. Pola żwawo się porusza i pierwszy odpoczynek mamy dopiero przy Żabich Stawach na 1915 po dwóch godzinach drogi. Przed nami najtrudniejszy odcinek. Najpierw ostre podejście , potem trawers ubezpieczony łańcuchami i linami./ schody które zostały nie dawno wybudowane są całkowicie pod śniegiem i korzystać z nich się nie da / , po trawersie znowu ostro do chaty. W chacie jesteśmy o 11:40 , czyli 20 minut przed czasem. Tu ok. 1h odpoczynku Pola wypija dwie czekolady z bita śmietaną. Warunki stabilne , Pola na siłach , idziemy dalej. Stąd do szczytu jest 250 m H i ok. 1h drogi. Pola trzyma czas i ok. 14 melduje się na szczycie. Ostatnie 40 m w górę naprawdę bardzo trudne i ryzykowne. Pola jednak nie pęka i w wieku 7 lat zdobywa zimą najwyższy szczyt Polski i przy okazji 13 klejnot do Korony Gór Świata. Zdecydowanie najtrudniejszy. Pola zdobyła najwyższe szczyty takich państw jak: Australia , Czechy , Węgry , Cypr , Gwatemala , Łotwa , Estonia , Dania , Holandia , Belgia , Luksemburg , Monako.
Chwila dla fotoreporterów i schodzimy. W schronisku jesteśmy po 15 i po ok. 20 min idziemy dalej. O 18:25 Pola melduje się w hotelu. O tym ze po drodze zjeżdża na torbie z Ikei , by było weselej już nie wspominam. W hotelu Pola kąpie się , zjada kolację i idzie o 20 spać. Ania i Nodzyk też. Genek próbuje oglądać meczyk , ale net coś kiepsko żre i przed 22 jak jest 3:0 dla Polski pada.
W niedzielę wjeżdżamy jeszcze kolejką Strbskie Pleso – Solisko , bo Pola chce jeździć na nartach…. Wyciągi oczywiście nie działają i warunków do jazdy nie ma. Można za to ulepić bałwana. Co czynimy. O 13 zarządzamy powrót do domu. W drodze Pola odrabia zaległe lekcje. O 21 jesteśmy w domu.
PS. Lena córka geoblogowicza Sestiana w wieku podobnym do Poli zdobywa Rysy tydzień wcześniej startując z parkingu , czyli robiąc 250 metrów przewyższenia więcej w czasie niecałych 12 godzin. Potęga tkwiąca w małych ciałach jest jednak niewyobrażalna!!! Brawo Lena. Brawo Marzena. Brawo Sebastian.