31.08 Manila – Narita
Całą drogę praktycznie spaliśmy. Wylądowaliśmy po 4h lotu o 10:30 po przestawieniu czasu o +1. Na lotnisku w stoisku z hotelami zarezerwowaliśmy nocleg w hotelu Narita View za 9000 jenów , znajdującym się jakieś 2 km od lotniska i 4 km od miasta. Transport miedzy lotniskiem , hotelem i miastem zapewnia bezpłatny hotelowy autobus.
Hotel trzygwiazdkowy , nie jakiś super wypas , ale na ostatnią noc na wyjeździe w sam raz. W dworca w Naricie do stacji Tokio pociąg JR jedzie ok. 80 min te 60 km a bilet kosztuje 1140 dorosły , 520 Pola.
Cały czas jemy sushi i pijemy piwko , bo zatęskniliśmy za dobrymi smakami.
Pogoda sympatyczna tak +29 słonecznie.
Mamy na zwiedzanie miasta max 4h , więc koncentrujemy się na dzielnicy Asakusa , do której docieramy spacerkiem idąc jakąś dobrą godzinkę. Miasta nie ma. Kompletna cisza a ruch na ulicach przecież jest.
Podziwiamy wieżę telewizyjną – najwyższą na świecie, pobiła o dobre 50 m CNN w Toronto. Oglądamy bramy do świątyni – stanowiące symbol Tokio , samą świątynię oraz pagodę osłoniętą rusztowaniami , przechadzamy się po uliczkach ze sklepikami. Cieszymy się Japonią i zapominamy o Filipinach…
Do hotelu wracamy konkurencyjną do JR linią Kensei , gdzie bezpośrednie połączenie od Asakusy do Narity kosztuje 960 i jedzie się 50 min , bo trafił się ekspress.
W hotelu ogarniamy się przed powrotem , bo jutro o 10:15 startujemy Dreamlinerem wprost do domu.