Osiem tygodni przeleciało szybko. To nas drugi pod względem długości i przejechanych kilometrów wyjazd po NZ.
Całość przeminęła spokojnie. Ameryka Środkowa nie rzuciła nas na kolana, ale też nie zawiedliśmy się , było normalnie. Nie wpadliśmy w żadną dziurę czasową , tylko raz mieliśmy problem z noclegiem / Liberia /. Nikt nas nie napadł , nikt nas nie okradł , specjalnie nie chorowaliśmy – poza kilkoma zatruciami pokarmowymi. W ogóle nie padało. Cały czas świeciło słońce i był upał z kulminacją +38 na Haiti. Trasę zrealizowaliśmy nie do końca , bo wyjechaliśmy jednak dwa tygodnie później niż chcieliśmy i trza było z części terenów zrezygnować / Panama , Honduras , Chiapas /. Nie udało się nam wejść na Pico Duarte – a mogliśmy, ale jeszcze może kiedyś wejdziemy. Weszliśmy za to we trójkę na Tajumulco i to uważam za konkret. Gwatemala najbardziej nam się podobała – jedźcie tam koniecznie. Haiti odradzamy – tam nie pojawiajcie się. Najbardziej rozczarowała nas Kostaryka. Najbardziej miło zaskoczyła Nikaragua. Najlepsze jedzenie w Meksyku , najlepszy transport i browar w Dominikanie. Najwięksi luzacy w Belize. Honduras i Salwador – byliśmy zbyt krótko by oceniać.
Wyjazdy generalnie nam służą. Genek zachował swoją wagę , Pola schudła 0,5 kilograma , ale Ania kilogram przytyła , więc bilans mamy dodatni. I tak trzymać.
Dzięki wszystkim za śledzenie naszej wyprawy , za życzliwe komentarze i za inspiracje.
Następny wyjazd wkrótce.