06.08 Panajachel – San Sebastian
Ten dzień był przeznaczony na przemieszczenie się w okolice wulkanu Tajumulco. Do San Sebastian zeszło się 6h: najpierw 2,5h za 25 q/os do Xela – piękne widoki najpierw na jezioro potem na okolice wokół Panamericany, która wspina się na prawie 3 tysie / , potem 2h za 10q/os do San Marcos – tym razem tłuk niemiłosierny, po 8 osób w rzędzie , kłąb na kłębie , potem 1h do San Sebastian za 5q/os wypasionym busikiem. San Sebastian to taka miła wioseczka stanowiąca bazę wypadową na wulkan, inną bazą jest leżąca za nią wioska Llano de la Guardia. Ze względu na to, że z Panajachel zebraliśmy się po 12 na miejsce dotarliśmy jak się ściemniało. Bus wysadził nas tuż przy hotelu – tu nocleg za 80q. Udaje mi się dogadać właściciela hotelu, ze jutro o 7 zawiezie nas drogą pod wulkan jakieś 8 km za 200q, a nasze duże plecaki będą w pokoju czekały na nasz powrót. Wieś o tej godzinie jest już martwa , nawet kupić piwko jest tu ciężko. Przepakowujemy się na jutro w małe plecaki i idziemy wcześnie spać. Wysokość wynosi tu 2800 m npm.
07.08. San Sebastian – Tajumulco – San Marcos.
Spało mi się źle: Pola kopała , woda kapała , głowa bolała jednak piwo + wysokość robią swoje.
Dobrze że wczoraj kupiłem 3 litry wody, bo rano prawie wszystko jest zamknięte i w góry idziemy prawie bez jedzenia: mamy jakieś stare kanapki, puszkę sardynek, 4 babki piaskowe i 2 jogurty.
Zgodnie z umową o 7 startujemy. Podjeżdżamy w ciągu ok. 40 min na jakieś 3600. Tu nasz kierowca nasz zostawia i zaczyna się podejście na najwyższy szczyt Gwatemali i całej Ameryki środkowej – Tajumulco 4220.Wejście na szczyt jest darmowe. Po drodze brak wody , jest jedno miejsce na rozbicie namiotów na ok. 3900. Idziemy na gps. Podejście jest bardzo ostre na rympał w las. Po około półtorej godzinie docieramy do polanki na 3900, gdzie nasza ścieżka łączy się ze szlakiem z Llano. Teraz idzie się około pół godziny trawersem wulkanu , by dotrzeć do miejsca gdzie jest łagodniej i można zacząć akcję szczytową. Te 200 metrów w górę idzie się około godziny korzystając z rąk i nóg – tak jest stromo.
Po 3 godzinach docieramy na szczyt. Szczyt nie jest oznakowany, poza kilkunastoma napisami na kamieniach. Ale jak jest widoczność to wiadome , że to jest to. Tajumulco jest nasz!!!! Pola zdobywa czterotysięcznik w wieku 6 lat. Zuch dziewczyna. Mamy piękną pogodę i niesamowite widoki. Nie ma słońca, nie ma wiatru , nie ma mgły , a chmury nie przesłaniają widoków, jest ciepło – myślę że tak ze 12 stopni. To nasz najwyższy szczyt na jaki weszliśmy. Wcześniej Genek najwyższej był na Jabel Toubkal w Maroku , a Ania i Pola na stokach Aragaca w Armenii/ Tajumulco to Genka 19 szczyt w Koronie Gór Świata / Gwatemala , Armenia , Maroko , Australia , Cypr , Polska , Czechy , Bułgaria , Litwa, Łotwa , Ukraina , Estonia , Dania , Luksemburg , Belgia , Holandia , Monako , Słowenia , Węgry / , Ani – 15 , a Poli - 10.
Schodzimy tą samą drogą co weszliśmy – zejście zajmuje nam 2,5h. Na drodze nie ma żadnego samochodu, a do przejścia jeszcze do nas prawie 9 km i 800 m w dół. Cóż robić. Trza iść. Po około godzinie drogi – cud. Jedzie Toyota - ma na pace porąbane drzewo. Można wejść na pakę i jechać. A to super. Pan jeździ od gospodarstwa do gospodarstwa i próbuje upchnąć komuś to co wyciął. W końcu trafia się jakaś pani , co od niego kupuje urobek. Tym sposobem w bonusie mamy wycieczkę etnograficzną , bo stroje wieśniaków są tu malownicze a i wieś też ciekawa. Pan dowozi nas do głównej drogi jakieś 800 metrów od naszego hotelu. Zjadamy coś jeszcze na szybko i przed 17 meldujemy się w hotelu. Tu szybka przepakowka i do chicken busa do San Marcos – 1h za 5q/os. Biorę hotel za 150q pokój z dwoma gigantycznymi łóżkami tuz przy dworcu prowadzony przez Jehowych – w ogóle sporo tu różnych odłamów chrześcijaństwa – w San Sebastian było chyba ze 6 różnych kościołów. Padamy przed 20. Jutro nocleg techniczny – gdzieś w drodze do Flores.
Coś jeszcze o Tajumulco – szczyt jest prosty jak na tę wysokość i wejście na niego jest łatwe , choć bardzo ostre, ale bez ekspozycji. Na 1500 metrów H robi się 600 metrów V. Największym problemem wydaje się być aklimatyzacja. San Marcos ma 2400 m npm , San Sebastian 2800. Im wyżej się śpi tym lepiej. Pola miała pewien kryzys na 3800 ale dość szybko go przezwyciężyła. Sześciolatek da radę wejść na 4000 m i sprawia mu to przyjemność. Podstawa to jednak trening i zdobywanie doświadczenia począwszy od ciąży poprzez chusty, manduki, nosidła. Pola weszła w 3h , myślę że gdybym szedł bez Poli wszedłbym w 2h i tak mówią miejscowi – wejście i zejście tą drogą to max 4h. Wejście i zejście szlakiem od Llano de la Guardia zajmuje dużo więcej – myślę że z 11h.
Planując wejście korzystałem z opisów geoblogowiczów – przebiśniegów , którzy szli od Llano oraz pelikanochomikow, którzy prowadzą własną stronę blogową i weszli tą drogą co my z półtorarocznym synem w manduce. Wielkie dzięki.
Na szczególne uznanie zasługuje Pola – wejście i zejście z 3600 na 4200 w 5,5h w wieku 6 lat to naprawdę dobry wynik. Siłę napędową Poli stanowi woda. W tych 3 litrów co kupiłem litr wypiliśmy w nocy, na góry mieliśmy 2 litry. Pola wypiła ponad litr , Ania ze 3 setki , Genek ze 100 ml , prawie pół litra wody zwieźliśmy na dół , oczywiście sardynki też…