Ry – Jelling – Ribe- Roemoe
Wstać rano ciężko. Najpierw półtoragodzinny spacerek po okolicy Ry. Pięknie tu: żółte pola kukurydzy i pszenicy, niebieskie rzeki i jeziorka, po których płyną kajakarze, zielone wzgórza porośnięte drzewiastym lasem i te niesamowite duńskie domki pobielane kryte strzechą mające po 200 lat. Do tego wreszcie piękne słońce. Bajka.
Z Ry jedziemy jakąś godzinkę do Jelling, gdzie znajdują się wpisane na listę Unesco 2 głazy z napisami runicznymi świadczącymi o początkach duńskiej państwowości. Starszy z głazów około półtorametrowy został postawiony przez Gorma Starego z dynastii Skjoldungów w połowie Xw pierwszego władcę Danii. Na tym głazie po raz pierwszy pojawia się nazwa państwa – Dania. Na drugim , większym głazie postawionym przez jego syna Haralda Sinozębego jest mowa o przyjęciu przez niego chrztu w 965 roku , a więc szybciej o rok wcześniej niż Mieszko. Kiedyś głazy stały luzem , ale poniszczył je wandal, wiec obecnie stoją za szklaną gablotą. Wokół są dwa kopce i miejsce do narodowych demonstracji państwowości.
Z Jelling do Ribe jedzie się też godzinkę. Ribe to kolejne historyczne miejsce dla Duńczyków. Ich dawna stolica. Osada powstała w IX wieku i przez kilkaset lat znakomicie się rozwijała. Potem podupadła kosztem Kopenhagi. Ribe słynie z wielkiej katedry , jednej z najwspanialszych na świecie , ale dziś akurat zamkniętej , kościoła św. Katarzyny , ratusza oraz ruin zamku królewskiego otoczonych fosą. Całość dopełnia stylowa starówka z czerwonej cegły oraz urokliwa rzeczka. Miasteczko robi wrażenie bardzo spokojnego i przytulnego. O 20 udało nam się spotkać strażnika miejskiego, który o tej właśnie godzinie rozpoczyna oprowadzanie wycieczki po starówce sprzed knajpy przy katedrze. Ubrany jest w historyczny strój, ma halabardę , klucze i lampę naftową.
Nam nie jest jednak z nim po drodze. Jedziemy jeszcze jakieś 40 km na Roemoe jedną z wysp fryzyjskich, gdzie śpimy na campingu Lakolk tuż obok morza. Na wyspę jedzie się po grobli mającej jakieś 10 km długości. Nocleg po 90 DKK dorosły + 56 DKK za childa. Reszta w cenie, w tym kuchenka elektryczna i prysznice. Muszę jednak dokupić jakiś znaczek za 35 DKK , bo moja skandynawska karta kampingowa wg pani z recepcji jest już nieważna. Wyrobiłem ją 6 lat temu jak byliśmy na Nordkappie. Na poprzednim polu coś o niej gadali, ale odpuścili. Tu nie odpuścili. A bez karty spać na polu się tu nie da. Pole jest gigantyczne i jest patelnią, ale na trawie. Wybrzeże jest tu wattowe , to znaczy płaskie o bardzo szerokiej ponad kilometrowej piaszczystej plaży. Na plażę wjeżdża się samochodem i plażuje obok niego. Widoki rewelacyjne. Klimat zachodu słońca robi swoje.
Jutro plażujemy, a potem jedziem do Niemiec i śpimy gdzieś przy drodze.