07.11.2013
Intercity do Krakowa odjeżdża o 15:50. Bilet kosztuje 127 zet. O dziwo mimo, że dziś czwartek pociąg jest pełny i nie ma miejscówek. Musimy z Tadkiem siedzieć przy miejscach rowerowych. Pociąg miał zdążyć na busa do Zawoi Markowej , ale oczywiście się spóźnił 5 minut i bus uciekł. Następny jechał już tylko do krzyżówki , co zaskutkowało tym że musieliśmy iść ponad 4 km z buta po asfaltówce.
Z konieczności wdrapywania się po nocy do schroniska na Markowych Szczawinach wybawił nas stop , którego wymachaliśmy na szlaku w środku lasu. Oto bowiem goprowiec stał przy swoim quadzie i z kimś od dłuższego czasu gadał przez telefon. Zapytaliśmy , czy podrzuci do góry. Odpowiedział , że właśnie tam jedzie. Zapakowaliśmy się jakoś na tył i zaczęła się szalona jazda pod górę z prędkością ponad 40 km/h. Cud , że nie pospadaliśmy. Trzymaliśmy się mocno za ręce połączone pod plecakiem który kierowca trzymał na plecach. W pewnym momencie poderwały się góry przednie koła. To znak , że trzeba zsiadać i dalej iść pieszo.
Do schroniska docieramy parę minut po 23. Jest puste. Oprócz nas i gospodarzy są tylko ze 3 osoby.
Nocleg 31 zł, piwo chyba 6 zł. Ważne , że jest , bo w starym piwa nie było. Pojawia się znany goprowiec , więc noc mija nam na przyjemnej rozmowie. Spać idziemy o 3:30.
08.11.2013
Schronisko na Markowych Szczawinach im. E. Hudziaka to kompletna nówka – oddana do użytku w 2009r. w miejscu po schronisku , które stało tam ze 100 lat i musiało być rozebrane , gdyż nie nadawało się do remontu. W nowej szacie schronisko jest bardzo miłe i gorąco je polecam. Wysokość 1180 m npm. w sam raz dobra na wypad na Babią Górę.
Rano nikt nas nie wyganiał , więc w góry wyszliśmy po 13. Na szczyt można wejść albo żółtym czyli sławną Percią Akademików – z pewnością najtrudniejszym szlakiem w Polsce poza Tatrami , albo czerwonym przez Przełęcz Brona. Ponieważ percią już szedłem z Anią 10 lat temu / Ania weszła wtedy w gustownych sandałkach / teraz poszliśmy czerwonym i po półtorej godzinie dotarliśmy na Babią Górę 1725 m npm – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego.
Droga bardzo miła , w słońcu , prawie bez śniegu , z dobrymi widokami na Tatry i Policę. Jedyne co złe to bardzo silny wiatr. Ludzi na szlaku raczej niewielu. Na szczycie pamiątkowe tablice i mur przeciwiatrowy. Szczyt wygląda zupełnie inaczej niż 10 lat temu , kiedy na nim byłem pierwszy raz. Ubyło kamieni , pojawiło się kilka nowych tabliczek i poręczy.
Schodzimy na Przełęcz Krowiarki 1012 pomstując na debili co postawili tu kamiennodrewniane schody ciągnące się prawie przez całą długość szlaku. Piękne widoki z Kepy i Sokolicy i ból kolan na przełęczy.
Przełęcz Krowiarki jedna z najbardziej znanych w Polsce – bardzo malownicza z punktem informacyjnym BgPN oraz budką z jedzeniem , która była otwarta i pełna towaru wewnątrz mimo iż w pobliżu nie było właściciela. Włam chłopaki zrobili , czy co?
Robi się ciemno , a przed nami jeszcze mozolne podejście najpierw na Cyl ze 2 godzinki , a potem przez Policę 1369 m npm do schroniska na Hali Krupowej kolejne 2 godzinki. Polica jest znana z tego , że ma piękne widoki oraz z tego że rozbił się tu w 1969 roku samolot An-24 LOT-u , co kosztowało życie 53 osób. Jest to bardzo zagadkowa katastrofa , bo samolot leciał z Warszawy do Krakowa , więc skąd się wziął w okolicach Policy? Hipotez jest wiele. Gdyby Antek wtedy działał to do dziś echa tej katastrofy by nie umilkły , a tak to cisza… Tylko tablica i skromny pomnik upamiętniają ofiary.
W schronisku spotykamy się z Antonem i Asią , którzy przyszli tu niewiele wcześniej niż my ze Skawicy niebieskim. Schronisko też jest puste – gospodarze już śpią. Nam to nie przeszkadza. Znowu impreza do rana.