Eger – Gyongyos
Jakoś spało się lepiej , może to dlatego , że udało się Anię namówić by zamknęła okno.. Bus do Gyongyos jechał 2h , a jest to tylko 70 km , za to jechał serpentynami , zajeżdżał do ciekawie połozych wiosek u stóp gór Matra a bilet tylko skromne 1280 Ft/os. Po drodze w Matrahaza na wysokości ok. 730 m npm zauważyliśmy drogę prowadzącą na szczyt Kekes 1014 m npm – najwyższy szczyt Węgier i jak się później okazało z niej skorzystaliśmy. Po dotarciu do Gyongyos okazało się , że jeżdżą stąd busy do sanatorium prawie pod samym szczytem i to jest ich kilka dziennie. Skoro szczyt banalny , to i zdbędziemy go banalnie autobusem jak niemieccy turyści. Bus jedzie ok. 50 min , kosztuje 380 Ft/os i wjeżdża na 985 m npm. Tu przy sanatorium zostawiliśmy plecaki i wózek i tylko z Polą w manduce by ładnie wyglądało na zdjęciach podeszliśmy te 5 min na szczyt. Tym sposobem kolejny najwyższy szczyt kraju mamy zapisany do kolekcji. Mój – siódmy , Ani – szósty , Poli – drugi. Na szczycie jest kamień w barwach Węgier , symboliczny pomnik poległych motocyklistów , co roku szarf i zdjęć przybywa… , wieża telewizyjna i stacja narciarska.
Na wieżę mającą 195 m wysokości można wjechać windą z 480 ft/os – tak też zrobiliśmy i to był dobry ruch , bo: ze szczytu nic nie widać , bo to pagórek w lesie , a z wieży mimo , że wjeżdża się tylko ok. 42m w górę widok jest ciekawy: widać te wioski przez które przejeżdżaliśmy , pasmo gór bukowych itp. Poza tym w restauracji piętro niżej jest kolekcja minibutelek po alkoholu. Kształty niektórych naprawdę niesamowite: pingwiny , gitary , słoiki , buddy , żarówki itp. W sumie butli jest kilkanaście tysięcy.
Stacja narciarska ma 2 wyciągi orczykowe i 2 trasy o dość znacznej jak na Węgry różnicy wysokości 230 m i 180 m. Dla tych co nie umieją orczyka wjazd na górę zapewnia autobus…
Co ciekawsze kursują tu autobusy nawet z Budapesztu…
Po zaliczeniu bubu i kafejki do której zaprowadził nas astmatyk – pensjonariusz z sanatorium mówiący po polsku , bo bywał w Polsce za komuny na zjazdach przemysłu samochodowego organizowanych przez Żerań FSO , wróciliśmy do Gyongyos. Całość zajęła nam 4 h.
Teraz zostało tylko znaleźć nocleg – tu przewodnik nie pomoże , bo mimo że jest z 2010 roku to ma same nieaktualne adresy. Na szczęście na rynku na starówce jest elektroniczna informacja turystyczna i z niej obczailiśmy Diak Hotel na wylotówce w stronę Matrafured , jakieś 1,5 km od miasta. Nocleg 7800 ft.
Jutro śpimy gdzieś na Słowacji. O pogodzie nic nie pisze , bo dziś mierzyłem wysokość , ale słońce – cały dzień.