Kaikoura-Christchurch
W nocy w górach spadł śnieg i szczyty były białe. Słońce lapońskie. Świeci , ale nie grzeje. Rano gonitwa na biletem , pani w agencji nie za bardzo kojarzyła o co chodzi , niby coś po pół godzinie zarezerwowała telefonicznie , później się okazało , że jednak nic. Pan na stacji benzynowej nie wiedział co począć z moja kartą telefoniczną. Udało się jakoś sprawę załatwić na infolinii. 12:35 bus okazało się , że nie ma nas na liście , musiałem na biegu latać do I-site i ponownie rezerwować. Udało się kierowca dopisał nas do listy i mogliśmy jechać. W Christchurch byliśmy o 15:05 na tymczasowym dworcu autobusowym na rogu Bealey Ave i Colombo Street w północnej części miasta. Dworzec składa się z kontenera w którym jest poczekalnia. 500 metrów na S już strefa zamknięta ogrodzona płotem i strzeżona przez wojsko. Jeden z żołnierzy powiedział nam , że zamknięta jest strefa centralna o powierzchni około 2,5 km2. Jest to z grubsza teren ograniczony ulicami: Salisbury , Barbadoes , Moorhouse i Durham + okolice ulic Dorset i Victoria. Szukając miejsc do spania zupełnym przypadkiem trafiliśmy do miłego Malezyjczyka , który zaoferował nam darmowy nocleg w swoim stuletnim domu , który pełnił przez trzęsieniem ziemi funkcję stancji dla studentów. Dom stoi na rogu Armagh i Barbadoes , tuż przy Chack Poincie strzeżonym przez 3 żołnierzy + transporter opancerzony. Willa ma częściowo zarwany dach , liczne podpory sufitu i rysy na ścianach , ale jest prąd , woda i gaz. Da się spać… Pan bardzo miły , pozwolił Ani ugotować obiad na żywności pozostawionej przez studentów wyszło leczo na kabaczkach i cukinii , pomidorowej w proszku i 2 łyżek rosołku z kury instant + kluski świderki i herbata. To pierwszy przez ugotowany obiad na tym wyjeździe smaczny i duży. Potem Pan Moses zabukował na jutro bilet do Dunedin oraz powiedział , że nas zawiezie na dworzec. Poszliśmy na spacer wśród ruin. Widok straszliwy jak po trzęsieniu ziemi. Kiedyś widziałem domy w Bośni i Kosowie po wojnie , ale to nic w porównaniu z tym…. Pozapadane ulice i studzienki kanalizacyjne , powyrywane drzewa z korzeniami , rozwalone murki , poprzewracane nagrobki , domy bez ścian , dachów lub całkowicie leżące w gruzach , samochody z cegłami w środku leżące na boku , pozamykane sklepy , biura , wyludnione ulice. Przed domami stoją na wystawkach sprzęty domowe , cegły , zabawki , telewizory itp. rzeczy pozostawione przez mieszkańców , którzy opuścili domy i gdzieś się wynieśli…. Na ulicach korki , bo funkcjonuje właściwie tylko jeden most , a dokładnie pół. A to wszystko poza zamkniętą strefą , o tym co się dzieje wewnątrz niej lepiej nie pisać. Nasz gospodarz powiedział , że miasto jest zrujnowane w 30% , a centrum w 60%. Do rozbiórki 3 najwyższe budynki w mieście , katedra – najwspanialsza w całej NZ nie ma frontowej ściany. Koszmar trwał 22 sekundy 22 lutego zginęło około 200 osób , części nadal nie odkopano….. Brr idziemy spać