20.08.2025 Chengdu - Duyiangyan - Chengdu
Zaczynamy od pandy. Jest w Chengdu coś na kształt półotwartego zoo, w którym są tylko pandy wielkie i czerwone. Jest ich kilkadziesiąt, mają duże wybiegi, ale ponieważ jest lato i upał dla nich zbyt duży, więc są w pawilonach. Tych pawilonów jest ze 20 i każdym po kilka pand. Dojeżdża się metrem i potem busem. Są dwa wejścia: południowe i zachodnie. Wjazd 70 adult, 35 Pola. Oglądamy to tak 2,5 h, a można spokojnie dłużej. Myślałem że jest to wpisane na unesco, ale chyba nie jest, bo znaczka nie widziałem. Wpis obejmuje chyba tylko okoliczne góry, w których pandy żyją na wolności. No ale tam w lato pewnie bym ich nie zobaczył. Panda je prawie wyłącznie bambus 90 % diety i żyje między 1500 a 2500 m n.p.m. w lasach bambusowych głównie na zachód i północ od Chengdu.
Po jakichś ponad 2,5h jazdy docieramy do wpisanej na unesco atrakcji w mieście Duyiangyan jakieś 60 km od Chengdu. Jedzie się metrem do dworca XiPu, a potem pociągiem i ostatnie 10 km taxi albo i nie jak się wysiądzie na stacji LiduiPark. Wpis obejmuje system irygacyjny oraz okoliczną górę ze świątyniami. System powstał ponad 2500 lat temu i dalej działa, a polega na podziale rzeki na kilka mniejszych rzek kierowanych do systemu sztucznych koryt, które w zależności od potrzeb są zamykane lub otwierane grodziami wykonanymi z kamieni umieszczonych w workach bambusowych. Niestety kasy zamykają o 17.30, a jest 17.40 i nie chcą nas wpuścić. Na szczęście trafia się fałszywa przewodniczka, bierze w łapę po 100 rmb i nas wpuszcza przez bramki swoim identyfikatorem. Wokół niesamowity tłum Chińczyków. Kilkanaście tysi na pewno. Są fajne wiszące mostki, są super widoki z punktów obserwacyjnych, jest superimprezowa starówka, są świeżutkie suszaki na obiad. Na dworcu jesteśmy po 20. Kasy zamknięte. A to pech. Na szczęście bilety sprzedaje Pani w informacji. Potem w metro i po 22 jesteśmy w hotelu. Jutro Urumczi.
21.08.2025 Chengdu - Urumczi
Z rana kupuje bilety powrotne na 30 sierpnia z Biszkeku do Warszawy przez Stambuł i Bukareszt po 1350 zł od os. Wylot o 9.55, a o 22.35 przylot na Okęcie. W metro i na lotnisko. Tu nie mogę się samodzielnie odprawić i nie wiem czemu, nie czyta automat mojego paszportu. Musimy się odprawić normalnie, Tu okazuje się, że jak kupowałem bilet to wpisałem tylko jedno moje imię, a w paszporcie mam wpisane dwa i jest problem. Dotychczas wpisywałem różnie albo jedno albo dwa i nikt w to nie wnikał. Teraz wniknął. Na szczęście w jakimś tajnym okienku udaje się temat załatwić i jest ok. Czeka na nas Airbus A321 w barwach AirChina. Nie odlatujemy jednak o czasie, bo są silne opady deszczu i czekamy ponad godzinę na poprawę pogody. Wreszcie parę minut przed 17 start. W Urumczi stolicy Ujgurii i największym mieście zachodnich Chin mającym ok. 2 mln mieszkańców lądujemy przed 20. Jest jeszcze jasno, bo czas w Chinach jest jednolity wg zasady: jeden kraj, jeden czas. Jutro na tym samym bilecie lecimy do Taszkentu. Wylot o 13, planowane lądowanie o 12.50, bo jest 3 h różnicy czasu między Chinami, a Uzbekistanem. Dziś szukamy hotelu, ale nie jest to łatwe, bo skończyła nam się gotówka, a za metro nie da się zapłacić kartą, do tego lotnisko jest w remoncie i terminale 1, 2 i 3 nie działają. Lokalne hotele, albo drożyzna po 700 lub więcej, albo kapsuły, albo przyjmują tylko Chińczyków. Udaje nam się w końcu w jednym z hoteli trafić bankomat, więc da się już kupić bilet na metro. W Urumczi jest tylko 1 linia metra. Jedziemy nią do centrum. Tu wyhaczamy hotel za 260, jeszcze jedzenie na nightmarket i spać. Jutro lot do Taszkentu i potem będziemy próbowali dojechać do Chodżentu w Tadżykistanie.