13.08.2025 SaPa - Jianshui
Wstaliśmy po 8 grab chciał do granicy 700 a to tylko 33 km, czyli powinien kosztować ok. 400. Wzięliśmy więc taxi z ulicy za 450. L8cznik wskazał mu 550. Zjedliśmy ostatnie śniadanie w Wietnamie, wymieniliśmy resztę dongów na.juany i poszliśmy na granicę Lao Cai - Hekou. Tu w miarę sprawnie, wietnam chciałby mu pokazać wizę, Chin najpierw wydruk karteczki z automatu, potem kilka standardowych pytań i są Chiny. Drugi raz w tym roku. Zmieniamy czas o 1h do przodu i mamy +6 do Polski, tak jak na Borneo. Podbieramy juany z bankomatu. Kurs tak 1rmb = 0.5 zł, kupujemy piwko Tsingtao za 6 i bierzemy taxi, by pojechać na dworzec autobusowy by.dojechać do.leżącego 150 km stąd Yuanyang, skąd już tylko kilkanaście km do wpisanych na unesco tarasów ryżowych Hani. Niestety bus tam nie jeździ i wydostać z Hekou można się tylko pociągiem z dworca Bei, czyli północnego jakieś 5 km od miasta. Pociąg jest.dopiero o 18.10, czyli za ponad 3h. Jedzie do Kunming, czyli stolicy Junnanu i zatrzymuje się w Jianshui, skąd można dostać się do tarasów wypożyczonym autem z kierowcą. To zrobimy jutro. Dziś kupujemy bilety po 41rmb i abarot taxi wracamy do miasta, posnuć się i wytracic czas. Taxi 7rmb na start, potem po 3rmb za 1 km. W mieście nie ma nic poza Chinami i to wystarczy, by zauważyć jak bardzo Chiny uciekły reszcie świata. O 18.10 w pociąg normalny nie fast i w drogę 220 km w 2h40 min. Jedzie się mocno pod górę tak na 1500m albo i wyżej, pełno tuneli i wiaduktów. Na miejscu znajdujemy jakiś hotel za 200rmb ze sniadaniem i pokoikiem do gry w mahjonga. no cudak. Kupiliśmy też na jutro wieczor pociag do Kunming, ale najpierw piwalczymy o te tarasy ryzowe.