26.01.2024 Sharm – Budapeszt – Warszawa
Trochę śpimy, ale nie za wiele. W Budapeszcie o czasie. Snujemy się po lotnisku wytracając czas. Bierzemy lotniskowego busa 100E i jedziemy za 2200 Ft / 1 Ft = 0,011 zł / do Deak Ferenc w centrum miasta. Z buta na dworzec Nyugati, bu zostawić graty w przechowalni bagażu. Nie jest to łatwe, bo skrytka jest automatyczna i kosztuje 1500 Ft płatne monetami 200 i 100 Ft. Najpierw trzeba podebrać kasę z bankomatu i znaleźć taki , co nie przycina zbyt dużo na prowizji. Potem kombinować skąd wziąć monetki. Jak wreszcie się uda , to trzeba znaleźć skrytkę co dymi. Tak po ok. 40 min uda się to ogarnąć. No Węgry tak od 10 lat stoją w miejscu, a kto stoi, ten się cofa. Madziary ogarniecie się wreszcie czy nie? Mamy tak ze 6 godzin na zwiedzanie miasta. Pogoda słoneczna, tylko powietrze ostre, ale tak z +8 jest. Najpierw chodzimy po Peszcie – oglądając park Vorosliget z pomnikami milenijnymi , zamkiem Vajdohunyad i fajnym lodowiskiem. Potem metrem linia nr 1 – historyczna , bo z 1896r – druga najstarsza na świecie po Londynie. Bilet standard 450 Ft. Zmieniamy linie i przedostajemy się do Budy, gdzie oglądamy starówkę z katedrą św. Macieja i superwidoki na Dunaj. Oczywiście unescowe okolice, znane nam już nieraz. Przez most łańcuchowy przechodzimy na drugi brzeg, oglądamy parlament i park z pomnikiem Armii Czerwonej oraz równie kontrowersyjnym pomnikiem ofiar niemieckiej okupacji. Odbieramy graty z przechowalni w metro i w busa 200 E ze stacji Kobanya i na lotnisko. Samolot jest o czasie dla odmiany RyanAir z konkurencyjną ceną coś koło 60 zł od osoby. Przed 22 jesteśmy na Modlinie. Pada okrutnie. Bierzemy ubera i jedziemy na domu. Przejazd kosztuje więcej niż lot, na ale też dłużej jechał. Po 23 padamy. Koniec wyjazdu. Znów się udało!!!!