30.07.2021 Millau – Le Rimbau
Dzień lajtowy, najpierw kąpiel w basenie, potem wioska z widokiem na wiadukt de Millau. Wioska Peyre składa się głownie z domów i kościołów wykutych w skale nad rzeką Tarn. Fajnie tu. Wiadukt oglądamy z wielu stron ,a na koniec przez niego przejeżdżamy za 10 euro.
Jest to dzieło Normana Fostera budowane tak 20 lat temu , siedmiopylonowe z najwyższym filarem o wysokości 341m / najwyższy na świecie , odnośnie prześwitu to większy jest w chinach pod mostem Beipanjang – 564 metry /. Robi naprawdę niesamowite wrażenie swoją lekkością i smukłością. W drodze do noclegu mijamy wpisany na Unesco Kanał Południowy, czyli Canal du Midi – dzieło inżynierów z końca XVIIw. Widzieliśmy go już w Tuluzie i Carcasonne , teraz oglądamy z autostrady. Może kiedyś uda się nim przepłynąć po tych śluzach i tunelach , albo przejechać te ze 240 km rowerem. Szukamy jakiegoś campingu przy plaży w okolicy Perpignian , ale albo full, albo chcą paszport covidowy , a my wiadome , ze takiego cudaka nie mamy. Nic nie znajdujemy , ochroniarze nas gonią , w ogóle jakoś tu niemiło, może dlatego że to już bardziej Katalonia niż Francja. Ciężko znaleźć miejsce na postój dla elfa , wszystko pozajmowane. Jakimś cudem coś się trafia. Idziemy na plażę, drobnokamienista, pustawa, woda nie za ciepła, generalnie jakoś zimno tu, widać ocieplenie jest globalne, a przymrozki lokalne. Kupujemy pysznego pouleta w supermarkecie, zjadamy na plaży , coś tam jeszcze się kręcimy po okolicy i jedziemy spać na dziko jakieś 8 km od morza na końcu wioski już w górach porośniętych makią. Cisza spokój , nie to co na polach na dole.