04.01.2014 Kazimierz Dolny
Zostało parę dni wolnego, więc na narty..
Ania pakuje graty w elfa i odbiera mnie z dworca wschodniego, bo właśnie wracam z 50-tki Talarka. Walimy na Kazimierz, gdzie na nartach jeżdżą Nodzyki z ośmioletnią Gosią i prawie czteroletnią Kasią. Znajdujemy super kwaterę o nazwie Joanna. Nocleg 110 zł ze śniadaniem w formie szwedzkiego stołu. Piwko po 5 zł. Pokoje super z klimą , TVsat , Wi-Fi i wielkim łóżkiem. Gospodarze niesamowicie mili i uprzejmi. Polska to jednak wspaniały kraj na wypoczynek. Lepszego nie znam. Gaduła do nocy.
Rano śniadanie – oczywiście dużo, świeżo i pysznie.
Dziś jeździmy w Kazimierzu. Ośrodek powstał 3 lata temu. Dysponuje 3 talerzykami / wjazd po 2,50 zł lub 2 zł / oraz oślą łączką – wjazd po 1 zł. Stok oczywiście w sztucznym śniegu. Trasy łatwe. Wypożyczenie kompletu narty+buty+kask kosztuje 55 zł na dzień. Karnet na 3 godziny 45 zł. Jesteśmy pierwszy raz na nartach od prawie dwóch lat, więc bierzemy lajtowo na punkty.
Warunki OK. Jest tak z +2 stopnie. Ludzi mało. Odprawa na bieżąco. Taki stok to idealne miejsce dla rodzin z dziećmi.
Próbujemy z marszu. Oj nie uda się… Pola zapomniała jak się jeździ. Pola się boi… No dobra wracamy na oślą łączkę. Jakoś idzie, ale nie tak jak 2 lata temu. Pola chyba już ma to wyczucie prędkości i stromości, którego 2 lata temu nie miała. Bierzemy instruktora na godzinkę za 60 zł. O to jest dobry pomysł Pola się przełamuje. Potem jeździ już spoko, choć sama na talerzyku nie próbuje, jeździ na udzie Ani.
Tak 5 godzinek jazdy na pierwszy dzień starczy, Pola się rozbrykała. Chce jeszcze….
Powrót do kwatery. Pyszny obiad. Krótki spacerek po mieście i spać. Jutro próbujemy Rąblów.