24.10.2009
Wcześnie rano autobus do Sevilli ok. 150 km za 15 euro/os. Most graniczny na rzece Gwadiana. Zmiana czasu o 1h do przodu. Nocleg w pensjon Romero – 30 euro.
Sevilla – kojarzymy byliśmy tu 6 lat temu. Stolica Andaluzji składającej się z 8 prowincji. 700 tys. ludzi. Snujemy się po mieście w ten piekielny upał. Jest +34 mimo , że to koniec października , no ale Sevilla to najcieplejsze miasto Europy. Sevilla to architektoniczne cuda: Pałac Arcybiskupa, Dzwonnica Giralda, Alkazar , Katedra / wejście do tego największego gotyckiego budynku na świecie kosztuje 8 euro!!! / Ratusz, Pałac audiencji królewskich, Rynek , wąziutkie uliczki, Korrida, Most nad Gwaldikiwir, Torre de Oro, Królewska Fabryka Papierosów – kiedyś największy budynek w kraju, Plaza de Espania z miejscami wystawowymi dla wszystkich regionów kraju przygotowany na wystawę światową w 1929 roku , która się nie odbyła z powodu kryzysu. Bardzo dużo dorożek. Konkurs plastyczny: wysprajuj pojemnik na śmieci , by najładniej wyglądał. Padamy
25.10.2009
Znów w miasto. Kolo pięknie gra na harfie. Hotel Alfonso XIII najdroższy w mieście – danie dnia 40 euro. Pomnik Kolumba. Kościół św. Herminanda , kościół św. Luisa. Jedyna brama miejska zachowana z czasów arabskich. Procesja z ołtarzem procesyjnym dźwiganym przez 10 chłopa. Mury z czasów mauretańskich. Magia ledwo zdążamy na busa. Kiedyś zapatrzeni w magię fiesty w Maladze na samolot nie zdążyliśmy….